Rewolucja. Współczesność kontra anachroniczny reżim

Część I

Mój kraj, Białoruś, przeżywa obecnie głęboki kryzys polityczny. Trwają masowe demonstracje przeciwko sfałszowanym wyborom, a reżim odpowiada przemocą wobec pokojowo demonstrujących i torturuje zatrzymanych podczas protestów. Jest to także okazja do doświadczania niezwykłej solidarności, godności i samoorganizacji tych Białorusinów, którzy domagają się reform i demokratycznej zmiany. Białoruska wzajemna pomoc i wyrażanie siebie dają nadzieję na dobrą, zjednoczoną przyszłość naszego narodu, stanowiącego o sobie i pewnego siebie.

Słyszymy wyraźne głosy wsparcia i solidarności ze strony wielu krajów. Ludzie na całym świecie widzą, że Białorusini chcą zmiany, pokoju, sprawiedliwości, uczciwych wyborów i innych ważnych elementów współczesnej i postępowej demokracji.

Niestety, osiągnięcie tych celów nie jest łatwe w przypadku represyjnego, manipulującego reżimu, który używa przemocy, fake newsów, zawstydzania i oczerniania pokojowo nastawionych ludzi. Wszyscy mamy ogromną nadzieję, że zmiany na lepsze mogą się urzeczywistnić bez dalszej przemocy, ale przed nami daleka droga.

Kontekst

W Białorusi od dawna mamy do czynienia z rządami autokratycznymi. Jak opisuje to raport BTI 2020 dotyczący Białorusi „Łukaszenka rozpoczął swój eksperyment narodotwórczy, skupiając się na postsowieckim dziedzictwie kraju i koncepcji wyjątkowej ścieżki Białorusi, w opozycji do liberalizacji, demokratyzacji i desowietyzacji zachodzącej w innych krajach postsowieckich”. Jego sowieckopodobny model przetrwał już 26 lat, od 1994 roku, uniemożliwiając podział władzy, działanie samorządów, obecność opozycji w parlamencie i istnienie niezależnego sądownictwa. Co najmniej od 2006 r. cała władza jest skupiona w rękach prezydenta i jego administracji.

Jednak nawet w tak autorytarnym i represyjnym reżimie klimat polityczny się zmieniał – ocieplał się i ochładzał. Większość wskaźników Indeksu Transformacji BTI w ostatnich latach przejawiała umiarkowany trend wzrostowy; początkowy poziom transformacji politycznej i gospodarczej oraz zarządzania był jednak bardzo niski, a zmiany miały na celu poczynienie „pewnych ustępstw […], aby ułatwić gospodarczą i techniczną współpracę z Zachodem”. (BTI 2020) Od 2015 do początku tego roku miało miejsce ocieplenie klimatu politycznego. Ta sytuacja całkowicie zmieniła się w maju 2020 – w pierwszych dniach prezydenckiej kampanii wyborczej.

Dlaczego teraz?

Zrozumiałe jest postawienie pytania, dlaczego po 26 latach autokracji w Białorusi właśnie teraz przez kraj przetacza się tak ogromna fala protestów. Miało na to wpływ wiele czynników.

Po pierwsze stagnacja gospodarcza, brak reform gospodarczych i ograniczona możliwość modernizacji tej dziedziny w związku nadmierną regulacją i biurokratyzacją rządu. Inną ważna przyczyną jest kryzys polityki społecznej, którego najlepszym przykładem jest rządowy „dekret o podatku od nieróbstwa” (który nakłada podatek na bezrobotnych, w tym na samotne matki albo osoby z niepełnosprawnościami), którego wprowadzenie wywołało masowe protesty w 2017 r. Ludzie odebrali to jako przejaw braku szacunku reżimu i próbę przerzucenia konsekwencji błędów władzy i łatania dziur w budżecie na zwykłych obywateli.

Społeczeństwo białoruskie odebrało negatywnie również wysiłki Łukaszenki na rzecz promowania integracji z Rosją. Jak pokazały ankiety socjologiczne ok. 79% populacji nie chce ściślejszej integracji i opowiada się za partnerskimi relacjami dwóch niezależnych państw. W ostatnich miesiącach jeszcze jeden czynnik wpłynął na niepokoje społeczne: niezadowolenie polityką publiczną w czasie epidemii COVID, która również obarczała społeczeństwo wszystkimi kosztami, podczas gdy państwo nie zaoferowało żadnego wsparcia niezależnym podmiotom gospodarczym, zamiast tego fałszując i zmniejszając liczbę zgonów i zakażeń w statystykach medycznych.  Skostniała i nieustępliwa władza, głucha na postulaty nowego pokolenia, dopełnia ogólnie smutnego obrazu sytuacji, którego cechą charakterystyczną jest niezwykle wysoki brak zaufania obywateli do białoruskich decydentów politycznych.

Prezydencka kampania wyborcza rozgrywała się w kontekście wzbierającego niezadowolenia społecznego w wielu dziedzinach. Co więcej, w kampanii tej nieoczekiwanie pojawiły się nowe w polityce twarze. Dystansowanie się nowych kandydatów od „starej opozycji” i naiwna, ale szczera nadzieja na wzięcie udziału w procesach politycznych i wyborach w oparciu o praworządność i wolne, uczciwe procedury wyborcze, przyczyniły się do powszechnego obudzenia nadziei i wiary w społeczeństwie. Niestety podejście to zarówno przed wyborami, w ich trakcie jak i po nich było siłowo zwalczane.

Jakie zmiany zaszły w społeczeństwie w związku z wyborami?

Dość oczywiste jest, że rozwój wypadków w ostatnim czasie przyczynił się do głębokich zmian w naszym społeczeństwie. Jedną z najistotniejszych jest masowa mobilizacja polityczna obywateli. Zdecydowana większość dzisiejszych protestujących nie miała w zwyczaju podejmować aktywności politycznej, podczas ostatnich wyborów zachowała się w bierny sposób i dopiero niedawno zmobilizowała się, aby przełożyć swoje niezadowolenie polityczne na uliczne protesty. Protesty skupiały się wokół trzech kluczowych postaci (bankiera Wiktara Babaryki, opozycyjnego blogera Siarhieja Cichanouskiego i byłego dyrektora Białoruskiego Parku Wysokich Technologii Walerija Cepkały) i poskutkowały zebraniem rekordowej liczby podpisów pod ich kandydaturami.

Białoruski ruch opozycyjny zaczął wykorzystywać stosunkowo nowe metody polityczne, takie jak łańcuchy solidarności, platformy internetowe służące do gromadzenia zdjęć wypełnionych kart do głosowania i porównywania ich liczby z oficjalnymi wynikami w celu ich podważenia, np. Gołos (Głos), czy podobne inicjatywy polegające na obserwacji wyborów, np. Czestnyje liudzi (Uczciwi ludzie). Drugi etap kampanii z trzema liderkami, na których czele stała Swiatłana Cichanouska, w dalszym ciągu miał ogromne poparcie i otrzymał liczne wsparcie w postaci masowych zgromadzeń w całym kraju, z których największe zebrało w Mińsku ok. 60 tysięcy uczestników.

Zmobilizowanych politycznie obywateli zjednoczyła nadrzędna kwestia uczciwości wyborów, a konkretnie rzetelnego liczenia głosów. Było to przełomowe zjawisko dla Białorusi: głosujący żądali od komisji wyborczych podania na czas rzeczywistych wyników głosowania – wieczorem 9 sierpnia.

Członkowie komisji wyborczych nie byli z pewnością przyzwyczajeni do oczekiwania przejrzystości i odpowiadania przed opinią publiczną, w wyniku czego wielu z nich zrezygnowało z pracy; mimo tego co najmniej 100 komisji opublikowało oficjalne protokoły świadczące o tym, że Swiatłana Cichanouska wygrała z dużą przewagą z urzędującym prezydentem. Jednak Centralna Komisja Wyborcza podała dokładnie odwrotne wyniki, ogłaszając, że Łukaszenka zwyciężył, zdobywając 80,1% głosów. W obliczu tak rażącego fałszerstwa wiele osób zaczęło niemal codziennie wychodzić na ulice, dołączając do pokojowych i kreatywnych protestów (marszów, łańcuchów solidarności, strajków, flash mobów itd.).

Jakie zmiany zaszły w rządzie w związku z wyborami?

Władze białoruskie wielokrotnie naruszyły prawa człowieka i dopuściły się licznych manipulacji w dziedzinie ustawodawstwa wyborczego. Na początku kampanii prezydenckiej kilku politycznych liderów, między innymi Cichanouski i Babaryka, zostali osadzeni w więzieniu na podstawie fałszywych oskarżeń. Ponadto kilkoro kandydatów nie zostało zarejestrowanych, mimo iż spełnili wszystkie wymogi formalne. Na przykład Babaryce udało się zebrać ponad 400 tysięcy podpisów pod swoją kandydaturą. Z kolei inni kandydaci z mniejszym poparciem społecznym (którzy nie spełnili wymagań dotyczących zebrania wymaganej liczby podpisów), zostali zarejestrowani. Była to oczywista próba stworzenia pozorów uwzględnienia kandydatów alternatywnych w wyborach, które nigdy nie miały być uczciwym współzawodnictwem.

W czasie trwania kampanii zastraszano wyborców i wykorzystywano mechanizmy administracyjne w celu wywierania presji, szczególnie na osobach zatrudnionych w sektorze państwowym, na przykład w mediach, kulturze, medycynie, edukacji itd. Po opublikowaniu wyników pierwszych sondaży w internecie władza zabroniła przeprowadzania badań exit poll i badań socjologicznych dotyczących poparcia dla kandydatów. Masowa propaganda, fake newsy i oszczerstwa względem alternatywnych kandydatów były w mediach kontrolowanych przez państwo na porządku dziennym.

Międzynarodowi obserwatorzy z ramienia ODIHR nie wzięli udziału w wyborach, a na obserwatorach lokalnych wywierano presję i nie pozwalano im monitorować procedury liczenia głosów (mogli przebywać na zewnątrz lokali wyborczych). Tak więc fałszowanie głosów (którego dowodem jest wiele nagrań wideo i audio oraz komentarze niektórych członków komicji wyborczych) było raczej regułą niż wyjątkiem.  Ci z członków komisji, którzy opublikowali prawdziwe wyniki, zostali natychmiast poddani presji ze strony przełożonych, a w niektórych przypadkach stracili pracę.

Obrazu udawanych wyborów dopełnia brutalne użycie siły. Państwowy aparat represji między 9 a 11 sierpnia zareagował niespotykaną wcześniej przemocą wobec pokojowo protestujących w Mińsku i w innych częściach kraju, czego konsekwencją było kilka ofiar oraz tortury i bezprawne zachowanie milicji wobec zatrzymanych (w liczbie ok. 7 tysięcy).

Autor: Ulad Vialichka, źródło: BTI

Tłumaczenie: Anna Szychowska

Zdjęcie:  VASILY FEDOSENKO / Reuters

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *