Białoruś: „świętowanie” w cieniu nowych sankcji energetycznych

9 sierpnia 2021 r. minęło dokładnie 12 miesięcy od sfałszowania wyborów prezydenckich na Białorusi, co zbiegło się z nowymi sankcjami nałożonymi przez Stany Zjednoczone Ameryki, Wielką Brytanię oraz Kanadę na białoruski sektor energetyczny. Wprowadzone sankcje są niejako uzupełnieniem tych nałożonych przez Unię Europejską w czerwcu 2021 r. i odzwierciedlają negatywne stanowisko społeczności międzynarodowej wobec działań podejmowanych przez Alaksandra Łukaszenkę. Nowymi sankcjami są objęci urzędnicy państwowi (byli i obecni) oraz kierownictwo firm działających w kluczowych branżach, w tym w energetyce oraz na rynku nawozów sztucznych.

Rok nowej prezydentury jednak nie zostanie dobrze odebrany, a Alaksandr Łukaszenka nie ma czego „świętować”.

Zarówno branża energetyczna, jak i nawozowa są szczególnie istotne dla Białorusi, bowiem generują znaczne dochody budżetowe. Wprowadzone przez Wielką Brytanię sankcje nie wpłyną znacząco na wymianę handlową (energetyczną) pomiędzy obu państwami, ponieważ od 2017 r. żadna z firm brytyjskich nie importowała paliw z Białorusi (wówczas był to jedynie jeden tankowiec z niewielką partią produktu – 28 tys. ton). Niemniej to przede wszystkim zamrożenie funduszy oraz blokada dostępu do rynków finansowych będą stanowić wyzwanie dla firm białoruskich. Od kilku miesięcy produkty paliwowe z tego państwa były „nieufnie” traktowane przez zachodnich traderów. Obawiano się bowiem wtórnych sankcji, które zostały wprowadzone przez USA kilka miesięcy temu.

Dla USA, pomimo objęcia sankcjami firm handlujących ropą naftową i paliwami (NNK i Nowopołock Interservice), głównym celem jest państwowa firma JSC Biełaruśkalij (handel chlorkiem potasu). To właśnie ta firma eksportowała znaczne ilości swoich produktów do USA, a teraz do 8 grudnia 2021 r. amerykańskie przedsiębiorstwa mają czas na zakończenie wszelkich powiązań handlowych z odpowiednikami białoruskimi. Co ciekawe, sankcjami są objęte także rafinerie białoruskie w Mozyrzu (OJSC Mozyr Oil Refinery) i Nowopołocku (OJSC Naftan), przy czym w pierwszym przypadku zakład nie jest wymieniony z nazwy, natomiast drugi już tak. Widać, że lobbing opozycji białoruskiej na czele ze Swietłaną Cichanouską, która optowała za dodaniem rafinerii w Mozyrzu do listy podmiotów objętych sankcjami, się nie udał (współwłaścicielem rafinerii jest Slavneft, a więc joint venture firm rosyjskich Rosneft i Gazprom Neft).

Charakter sankcji i jego wydźwięk jest jednoznaczny. Ograniczyć dochody z eksportu produktów naftowych i potasowych, aby uniemożliwić finansowanie reżimu.

Wzmocnienie sankcji wobec Białorusi jest częściowo także efektem prowadzonej akcji migracyjnej. Od kilku miesięcy kolejne grupy migrantów są przerzucane nielegalnie na Litwę z Białorusi. Taka sytuacja w kolejnych miesiącach może ulec wzmożeniu, biorąc pod uwagę wydarzenia w Afganistanie. Potencjalna kolejna fala uchodźców będzie wymagała odpowiedniego przygotowania tym bardziej, że pojawiają się już sygnały jakoby Białoruś podejmowała kroki w kierunku „ułatwienia” napływu uchodźców z Afganistanu. Przemyt ludzi to kolejna deska ratunku dla reżimu, który będzie chciał wykorzystać sytuację międzynarodową do złagodzenia sankcji. Obecnie te obowiązujące są dotkliwe, co sam niejako potwierdził Alaksandr Łukaszenka. Powołując nowego szefa państwowej firmy naftowej Belorusskaya Neftyanaya Kompaniya (Michaił Kosteczko), która jest odpowiedzialna za eksport białoruskich produktów, powiedział, że „nie ma problemów nie do rozwiązania – musimy zająć swoje miejsce na tym rynku”. Coraz bardziej dokuczliwe sankcje utrudnią możliwość eksportu produktów paliwowych wytwarzanych w rafineriach białoruskich.

Niewątpliwie Białoruś znajduje się w sytuacji niezwykle trudnej, ale nie bez wyjścia. Oczekiwać można, że oficjalny handel produktami naftowymi zostanie zmniejszony do minimum. Dodatkowo, biorąc pod uwagę, że rynek zbytu jest ograniczony, jedynie Rosja będzie mogła w tej sytuacji przyjść z pomocą. W tych warunkach można oczekiwać, że większość produktów paliwowych z Białorusi będzie trafiać do Rosji, a następnie już z pośrednictwem rosyjskim na rynki międzynarodowe (produkty nie są znakowane, więc ich źródło pochodzenia nie jest znane). Dla firm rosyjskich to idealny biznes, bo Białoruś musi sprzedać produkty, a Rosjanie mogą przez to narzucać wysokie marże za pośrednictwo. Tracić będzie jedynie budżet Białorusi, ale chyba to nie jest już tak istotne. Najbardziej palącym tematem jest zachowanie „przy życiu” białoruskiego reżimu. Dla Rosji taki układ też jest korzystny, bowiem dalsze uzależnianie Białorusi od brata ze wschodu trwa i pytanie tylko, kiedy się skończy, bowiem kwestia budowy państwa związkowego wydaje się być już przesądzona.

Zdjęcie: www.realt.onliner.by

Autor: Michał Paszkowski

doktor nauk społecznych w zakresie nauk o polityce. Starszy Analityk w Zespole Bałtyckim w Instytucie Europy Środkowej w Lublinie. Autor licznych artykułu naukowych, analiz i ekspertyz z zakresu sektora energetycznego.

Zobacz wszystkie wpisy od Michał Paszkowski → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *