Zbudować żelazną kurtynę

Jest naturalne, że chwiejący się reżim niedemokratyczny stara się odizolować od świata demokratycznego, ograniczyć jego wpływy, przede wszystkim w sferze idei i wartości. Jest to też próba ukrycia przed światem represji i gwałtu politycznego. Tę strategię stara się naśladować reżim Łukaszenki.

17 września w trakcie swojego wystąpienia na Forum Kobiet Łukaszenka zadeklarował, że musi zamknąć granice z Zachodem. Jego słowa są bezpośrednim odzwierciedleniem jego radzieckiej świadomości. W czasie poważnego kryzysu politycznego, szuka rozwiązań i odpowiedzi w historii Związku Radzieckiego, a co więcej, snuje marzenia, żeby go odbudować.

Rzeczywiście, przez długie lata „żelazna kurtyna”, zapewniając stabilność wewnętrzną w ZSRR, maksymalnie ograniczała wiedzę na temat życia na Zachodzie oraz uniemożliwiała zachodniemu społeczeństwu zrozumienie tego, co tak naprawdę dzieje się za „kurtyną”. Otwieranie się na Zachód pod koniec lat 80. XX wieku, poznanie tego świata stało się szokiem dla człowieka z Zachodu. Jednak, biorąc pod uwagę to, że ZSRR był olbrzymem pod względem obszaru i gospodarki, mógł przez pewien okres istnieć jako autarkia.

Prawdopodobnie Łukaszenka wierzy w to, że odcięcie od Zachodu stabilizuje sytuację w kraju i uratuję jego władzę. Jak widać także, sięga po radykalne środki, aby tę władzę zachować.

Czy to możliwie pod względem politycznym?

W pewnym stopniu tak. Deklaracja Łukaszenki jest wynikiem szybkiej zmiany ustroju politycznego w Białorusi, militaryzacji reżimu i jego radykalizacji w działaniach. To zjawisko można określić jako „bolszewizację”: liczy się tylko zachowanie władzy wszelkimi środkami.

W Białorusi już istnieją praktyki „stanu wojennego”: nieograniczone stosowanie przemocy, odrzucenie norm prawa i moralności, mobilizacja aparatu państwowego w zakresie prowadzenia represji.

W ostatnich tygodniach, jedną z takich praktyk terroru stała się przymusowa deportacja białoruskich aktywistów oraz ideowych przeciwników (sprawa biskupa Kondrusiewicza). W ramach tej polityki, zamknięcie granic wygląda realistycznie i ma służyć:

  1. celom ideologicznym i psychologicznym. Ugruntowanie wizerunku Zachodu jako wroga, który chce zniszczyć Białoruś. Zgodnie z tą logiką wszystkie obecne zamieszki, to wynik zachodnich wpływów. W ten sposób odizolowanie się przywróci porządek.

Takie podejście nie tylko mobilizuje zwolenników Łukaszenki w obliczu nieprzyjaciela, lecz także usprawiedliwia terror wobec opozycyjnego ruchu obywatelskiego, którego działacze są „zdrajcami” i „służą” obcym interesom.

  1. zwiększeniu nacisku na protestujących i opozycję. W zamkniętej przestrzeni władza mogłaby szybko zdławić opór, stosując brutalne metody. Białoruś i Białorusini byliby całkowicie odcięci od świata i pozbawieni możliwości ucieczki przed represjami. Władza również mogłaby ograniczyć przemieszczanie się ludności, przede wszystkim studentów i młodych ludzi, którzy pracują lub studiują na Zachodzie, przeważnie na Litwie i w Polsce. W jednym ze swoich wystąpień Łukaszenka wspomniał, że to właśnie ci młodzieńcy są przyczyną zamieszek w Białorusi.

W dalszej kolejności taka polityka miałaby sens, gdyby mogła być realizowana przez lata, wraz z informacyjną izolacją Białorusi, czyli wyłączeniem Internetu, a także z pozbawieniem obywatelstwa tych Białorusinów, którzy mieszkają za granicą. Tym nie mniej, obecnie doprowadzenie do totalnej izolacji Białorusi od świata jest niemożliwe. Trzeba faktycznie podjąć demodernizację państwa, a to grozi szybkim gospodarczym i społecznym upadkiem Białorusi.

Zdjęcie: tut.by

Autor: Paweł Usow

białoruski politolog i analityk. Doktor nauk politycznych. Obszar zainteresowań: reżimy autorytarne i ich transformacja, procesy polityczne i geopolityczne w przestrzeni postradzieckiej.

Zobacz wszystkie wpisy od Paweł Usow → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *