Zatrzymano znanego chirurga szczękowo-twarzowego, który wykonuje unikalne operacje. Ma czworo dzieci

11 października w Mińsku zatrzymano znanego chirurga szczękowo-twarzowego Andrieja Lubieckiego — lekarza, który wykonuje unikalne operacje rozszczepu podniebienia twardego i miękkiego, wad rozszczepowych twarzy, który przez około 19 lat pracował w szpitalu dziecięcym. Takich specjalistów w Białorusi jest jak na lekarstwo. W domu czeka na niego żona i czworo małoletnich dzieci.

Andriej Lubiecki przez prawie 19 lat pracował na Oddziale Chirurgii Szczękowo-Twarzowej 4. Dziecięcego Szpitala Klinicznego. Takich specjalistów jak on jest w naszym kraju bardzo mało. Jego specjalnością jest plastyka rozszczepów podniebienia twardego i miękkiego, wad rozszczepowych twarzy. Obecnie, Andriej Lubiecki pracuje w prywatnej klinice stomatologicznej, jako chirurg szczękowo-twarzowy i implantolog.

Żona Andrzeja, Natalja Lubiecka, mówi, że męża zatrzymano 11 października, około godziny 16.20 w okolicach ulicy Zybickiej.

— Szedł niedaleko mostu, nie uciekał. Widziałam nawet film z jego zatrzymaniem — ma czerwoną czapkę i biały plecak. Na filmie widać, że został uderzony przez ludzi w zielonym umundurowaniu, upadł i zniknął z pola widzenia. Później, około 18.30 zadzwonił do mnie z Partyzanskiego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych, powiedział, żebym się nie martwiła, i poprosił, abym zadzwoniła do pracy i uprzedziła, że jutro nie przyjdzie. Pojechałam pod Partyzanski Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych, wzięłam ciepłe rzeczy, mały ręcznik, jedzenie, zapomniałam wziąć leki z domu, mąż ma nadciśnienie,  ale podwiózł je Andriej Wituszko, lekarz intensywnej terapii dziecięcej. Szczerze mówiąc jakoś się trzymałam do końca, ale rozpłakałam się, kiedy zaczęto wyrzucać rzeczy z mojej torby, poprosiłam, żeby chociaż cokolwiek zostawili. W końcu, wzięli tylko ciepły sweter, nie wzięli tabletek, powiedzieli, że i tak zostaną przewiezieni więźniarką i będą w tym, co mają na sobie. Co prawda, wzięli jeszcze kanapkę. Przez sześć lub siedem godzin stałam pod Rejonowym Urzędem Spraw Wewnętrznych, około pierwszej w nocy podjechały więźniarki i część osób zabrano do Żodzina, kolejnych przewieziono do aresztu przy ulicy Akrescina.

Według Natalji, mąż jest teraz w areszcie w Żodzinie i oczekuje na proces. Andriej i Natalja są wielodzietni. Wychowują czworo dzieci: najstarszą córkę, w wieku dziesięciu lat, bliźniaki po sześć lat i najmłodszą, która ma 4 lata.

Przetłumaczone z https://news.tut.by/society/703672.html?tg

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *