Od 19 grudnia 2020 r. Białorusini nie mogą swobodnie opuszczać kraju drogą lądową – nonsens dla kraju europejskiego. Następnie, prawie rok temu, władze tłumaczyły swoją decyzję obawami zdrowotnymi – rzekomo ma to zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Ale przy zamkniętych granicach w Białorusi, nawet według oficjalnych statystyk, każdego dnia jest dwa razy więcej przypadków niż w sąsiedniej Polsce. Jaki jest prawdziwy powód zakazu wyjazdu?
Oficjalne stanowisko w sprawie zamkniętych granic wyraził niedawno były minister zdrowia, a dziś przewodniczący Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Uładzimir Karanik.
„Trzeba zrozumieć, że granica jest zamknięta, ponieważ rozumiemy, że obywatele, którzy wyjechali, powrócą” – powiedział Karanik. – Widzieliśmy to podczas pierwszej i drugiej fali, kiedy zastanawialiśmy się, jak szybko sprowadzić 8 000 naszych turystów z zagranicy i zapewnić wszystkim testy PCR i dynamiczny nadzór.
Tutaj ograniczenie nie jest bezwzględne. Istnieją wyjątki, na podstawie których obywatele mogą bezpiecznie wyjechać za granicę i wrócić z zagranicy. Do niektórych miejsc z nadzorem, do innych bez dalszej obserwacji.”
Lekarze, z którymi się skontaktowaliśmy, mówią, że przy rzeczywistej skali epidemii i masowych zwolnieniach personelu, służbom od dawna brakowało kontroli przynajmniej wewnątrzbiałoruskich przypadków i kontaktów.
Powstaje również pytanie, dlaczego nie wypuścić w pełni zaszczepionych Białorusinów przez granicę lądową? A takich, nawet według oficjalnych statystyk, w kraju dużo. Pytanie jest otwarte.
Źródła Naszej Niwy z organów państwowych zauważają, że opieka zdrowotna nie jest głównym powodem zakazu podróżowania. W rzeczywistości powody są polityczne.
„W białoruskich zasadach działania państwa, aby znieść pewne ograniczenia, jakiś organ państwowy musi przejąć inicjatywę, na razie takiej nie ma, bo Łukaszenka jeszcze o tym nie mówił. Wszyscy wiedzą, że uważa się za eksperta od spraw granicznych, więc nie idą do przodu – wyjaśnia źródło związane z Radą Ministrów.
„Wydaje się, że zakaz podróżowania ma na celu kontrolowane odpływu ludności. W końcu istnieje operacyjna informacja, że kolejka w centrach wizowych po wizy humanitarne i krajowe krajów UE jest niebotyczna – wszystko jest zaplanowane na miesiące naprzód – mówi rozmówca Naszej Niwy.
Prezydent Polski powiedział, że w jego kraju osiedliło się już 150 tys. Białorusinów, nie jest jasne, czy ta liczba jest prawdziwa, ale że jest to co najmniej kilkadziesiąt tysięcy – wydaje się, że to prawda, jest problem.
Ponadto zainteresowane organy, przede wszystkim Rada Bezpieczeństwa i KGB, w ramach równoległego postrzegania „bezpieczeństwa” wierzą, że na „zamkniętym” niebie przepływ ludzi na ziemi przy otwartych granicach gwałtownie wzrośnie. Trudniej będzie kontrolować ruch, a kraj otrzyma „pieniądze na kontynuowanie rewolucji”.
A możliwości kontroli granicznej na lądzie nigdy nie były satysfakcjonujące.”
Przetłumaczone z Nasza Niwa