Ukraina wobec wydarzeń na Białorusi: zły pokój lepszy niż dobra wojna

Prezydent Zełenski nie pogratulował Łukaszence zwycięstwa w wyborach i początkowo wezwał ambasadora do konsultacji. Jednak ambasador już wrócił do Mińska, a prześladowani Białorusini mają trudności z przekroczeniem ukraińskiej granicy.

Po 2014 roku Białoruś zaczęła odgrywać szczególną rolę w polityce zagranicznej Ukrainy. Łukaszenka, pragnąc wzmocnić swoją pozycję międzynarodową, zaangażował się w negocjacje między Kijowem a Moskwą w sprawie wojny w Donbasie. Trójstronna Grupa Kontaktowa Ukraina – Rosja – OBWE od pięciu lat spotyka się właśnie w Mińsku.

Zarówno dla administracji Petra Poroszenki, jak i Wołodymyra Zełenskiego było niezwykle ważne, jeśli nie uczynić z Łukaszenki sojusznika, to przynajmniej nie zrobić z niego wroga. Stąd w ostatnich latach słabe zainteresowanie losami białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego wśród ukraińskich polityków, choć setki Białorusinów brało udział w Rewolucji Godności i walczyło po ukraińskiej stronie w Donbasie.

Oficjalnie Kijów w 2020 długo powstrzymywał się od komentowania tego, co dzieje się na Białorusi. Po wyborach 9 sierpnia – które kraje UE uznały za nieuczciwe, niewolne i nieodpowiadające standardom demokracji – prezydent Zełenski nie zadzwonił do Alaksandra Łukaszenki z tradycyjnymi gratulacjami, jak to zrobili liderzy Mołdawii i Rosji.

Jednak 11 sierpnia, po brutalnej próbie stłumienia przez OMON i milicję protestów społecznych w Mińsku i innych białoruskich miastach, ukraiński minister gospodarki Igor Pietraszko przyjął w Kijowie łukaszenkowskiego ministra rolnictwa, Igora Krupkę. Krok nieprzemyślany, graniczący z cynizmem: w czasie Rewolucji Godności europejscy urzędnicy zdecydowanie ograniczyli kontakty z przedstawicielami administracji Janukowycza.

Sytuacja uległa zmianie, gdy Łukaszenka 14 sierpnia oskarżył władze Ukrainy wraz z władzami Litwy, Polski i przedstawicielami rosyjskiej organizacji pozarządowej „Otwarta Rosja” o destabilizację sytuacji na Białorusi. Mińsk odmówił także ekstradycji na Ukrainę wcześniej zatrzymanych prokremlowskich bojowników “CzWK Wagnera”, podejrzanych o zbrodnie wojenne w Donbasie.

W odpowiedzi ukraińskie MSZ – po raz pierwszy w historii stosunków ukraińsko-białoruskich od 1991 roku – wezwało na konsultacje do Kijowa ambasadora Igora Kyzyma.

Ambasador wrócił do Mińska 7 września. Jednak, jak podkreślił minister spraw zagranicznych, Dmytro Kuleba, w tej chwili stosunki między oboma krajami „są zawieszone”. Atmosferę w kontaktach dwustronnych pogorszyły także rewelacje byłego premiera Polski, Donalda Tuska, którego Łukaszenka w 2014 roku miał namawiać do stworzenia państwa związkowego Białorusi i Ukrainy. Owszem, pod przewodnictwem Łuki.

Zełenski z kolei pod koniec sierpnia doradził Aleksandrowi Grigoriewiczowi przeprowadzenie nowych wyborów z udziałem międzynarodowych obserwatorów. Łukaszenka był oburzony, nawet poskarżył się na Zełenskiego rosyjskim propagandystom delegowanym do Mińska. W rozmowie z szefową RT, Margaritą Simonjan, sugerował, że Zełenski zachowuje się w ten sposób z powodu toksycznych wpływów wywieranych przez Amerykanów.

Na razie więc wygląda na to, że Kijów nie wypracował samodzielnej, konsekwentnej polityki wobec Białorusi. Jest zestaw kroków reaktywnych, które są light version europejskiej polityki wobec Mińska.

Osobnym tematem jest polityka władz ukraińskich wobec Białorusinów, będących ofiarami prześladowań politycznych. Dla tych, którzy ucierpieli w wyniku działań milicji i OMON-u, albo są zastraszani przez służby bezpieczeństwa, Ukraina jest naturalnym kierunkiem ucieczki. Nie każdy obywatel Białorusi ma wizę do Polski czy Litwy, a krąg osób, które mogą wjechać do strefy Schengen jest teraz bardzo ograniczony ze względu na pandemię COVID-19.

Przekroczenie granicy ukraińsko-białoruskiej było utrudnione już od końca marca. Natomiast pod koniec sierpnia Kijów podjął decyzję o całkowitym zamknięciu granic dla wszystkich cudzoziemców, z wyjątkiem małżonków i dzieci obywateli Ukrainy oraz właścicieli ukraińskich zezwoleń na pobyt. Ograniczenia miały początkowo wejść w życie w nocy 29 sierpnia, ale zostały przesunięte na 28 sierpnia.

Naruszyło to plany wielu białoruskich aktywistów i młodych profesjonalistów, którzy właśnie planowali ewakuację na Ukrainę. I chociaż ukraińskie MSZ już potwierdziło, że Kijów wpuści do kraju Białorusinów poszkodowanych w wyniku działań reżimu Łukaszenki, a także osoby zaproszone przez ukraińskich pracodawców, to linie lotnicze często odmawiają Białorusinom wejścia na pokład. Nie wszyscy pasażerowie mają gotowe zaproszenia od pracodawców, a ofiarom prześladowań niełatwo jest udokumentować istniejące zagrożenie.

Jednocześnie ukraińskie Ministerstwo Transformacji Cyfrowej liczy, że nawet 5 tys. białoruskich informatyków zdecyduje się na relokację do Kijowa, Lwowa, Dniepra, Charkowa i Odessy. Obiecuje przyszłym emigrantom zezwolenie na pobyt stały na 10 lat, co umożliwi im pracę na takich samych warunkach jak obywatelom Ukrainy. Na początku września powstał specjalny portal https://belarustoukraine.com/, poświęcony właśnie relokacji specjalistów IT. Choć serwis wygląda na przyjazny dla użytkownika, Kijów raczej nie będzie w stanie przebić oferty Wilna czy Warszawy w tym zakresie.

Warto zauważyć, że po 2014 roku setki obywateli Rosji przybyło na Ukrainę jako emigranci polityczni lub w poszukiwaniu azylu. Tylko nielicznym z nich – poza osobami pochodzenia ukraińskiego – udało się uzyskać zezwolenie na pobyt na Ukrainie. Najbardziej aktywni zdecydowali spróbować szczęścia w innych krajach UE.

Zdjęcie: president.gov.ua

Autor: Olena Babakova

dziennikarka Krytyki Politycznej. Doktorka nauk humanistycznych w zakresie historii Uniwersytetu w Białymstoku. W latach 2011–2016 dziennikarka Polskiego Radia dla Zagranicy, od 2017 roku koordynatorka projektów w Fundacji WOT. Współpracuje z polskimi i ukraińskimi mediami, m.in. „Europejską Prawdą”, „Nowoje Wriemia”, „Aspen Review”, Kennan Focus on Ukraine. Pisze o relacjach polsko-ukraińskich i ukraińskiej migracji do Polski i UE.

Zobacz wszystkie wpisy od Olena Babakova → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *