Stagnacja sprawy białoruskiej

Po klęsce wznowienia masowych, ulicznych demonstracji z początkiem wiosny bieżącego roku tak zwana sprawa białoruska znalazła się w poważnym impasie. Powodem niewielkiej frekwencji Białorusinów na ulicach Mińska w głównej mierze był strach przed brutalnym łukaszenkowskim reżimem. Funkcjonariusze KGB zastraszali i prewencyjnie aresztowali wszystkie osoby w jakikolwiek sposób związane z opozycją i ruchem oporu wobec władzy. Opozycja znalazła się w kropce. Jakie plany na przyszłość mają białoruscy działacze prodemokratyczni, Unia Europejska oraz sam Alaksandr Łukaszenka?

Wbrew zapowiedziom dotychczas nie doszło do spotkania Swiatłany Cichanouskiej z nowym prezydentem USA Joe Bidenem. Amerykański przywódca zapraszał liderkę białoruskiej opozycji na inaugurację swojej prezydentury, jednak ze względów pandemicznych Cichanouska nie zdecydowała się na podróż do USA, a uroczystość w Waszyngtonie miała ograniczony charakter.

Spotkanie Cichanouskiej z Bidenem mogłoby dodać wiatru w żagle coraz bardziej sfrustrowanym i tracącym nadzieję na zmianę władzy w kraju Białorusinom.

Cichanouska kontynuuje zabiegi dyplomatyczne mające na celu podtrzymanie zainteresowania świata zachodniego wydarzeniami w jej kraju. W ostatnim czasie spotkała się między innymi z Przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej Donaldem Tuskiem oraz władzami Słowenii, która w lipcu przejmuje prezydencję w Unii Europejskiej. Za każdym razem apelowała o międzynarodowe wsparcie w walce o demokrację na Białorusi.

Niedawno z letargu przebudziła się Unia Europejska. Ministrowie spraw zagranicznych państw członkowskich na szczycie 10 maja zapowiedzieli opracowanie w najbliższych tygodniach nowego pakietu sankcji wobec białoruskiego reżimu. Dotychczas Bruksela wspólnie z Wielką Brytanią, Kanadą i Stanami Zjednoczonymi przyjęła trzy pakiety restrykcji, które polegały na zamrożeniu aktywów i zakazie wjazdu do państw sygnatariuszy dla około 90 funkcjonariuszy białoruskiego reżimu. Nowe sankcje miałyby zacząć obowiązywać od czerwca i dotknąć kolejnych 50 osób. Jednak najpierw UE musi zebrać odpowiednie dowody świadczące o przewinieniach kolejnych przedstawicieli ekipy Łukaszenki.

Trudno jednak spodziewać się, że ten krok powali Mińsk na kolana. Raczej będzie miał znaczenie symboliczne.

Jednak lepsze to niż kompletne désintéressement UE. Również reakcja Brukseli i Warszawy na zatrzymania i aresztowania działaczy Związku Polaków na Białorusi w ostatnich tygodniach pozostawiała wiele do życzenia. W więzieniu w dalszym ciągu przebywają Andżelika Borys, Andrzej Poczobut, Anna Paniszewa, Irena Biernacka i Maria Tiszkowska. Na ucieczkę do Polski zdecydował się rzecznik organizacji Andrzej Pisalnik z rodziną. Białoruski reżim niewiele robi sobie z wezwań Unii Europejskiej i Polski w sprawie uwolnienia zatrzymanych.

Pomimo tego, że Alaksandrowi Łukaszence udało się zdusić bunt uliczny oraz uzyskać wsparcie Kremla, nie powinno mu być do śmiechu. Białoruski de facto prezydent zdaje sobie sprawę, że jego pozycja jest niezmiernie krucha i w każdej chwili może dojść do jego obalenia, czy to ze względu na bunt społeczny, odwrócenie się od niego Rosji czy przewrót pałacowy.

Na wypadek takich okoliczności 9 maja Łukaszenka podpisał dekret „O obronie suwerenności i ustroju konstytucyjnego”, w którym został zapisany sposób przejęcia władzy na wypadek zgonu głowy państwa na skutek zamachu, aktu terrorystycznego, agresji zewnętrznej lub jakichkolwiek innych działań z użyciem przemocy.

W razie powyższych okoliczności wszystkie organy władzy zostaną podporządkowane 8-osobowej Radzie Bezpieczeństwa Republiki Białorusi. Jej pracom przewodniczyć będzie premier, a na terenie całego kraju zostanie wprowadzony stan wyjątkowy lub wojenny.

Rada Bezpieczeństwa wraz z gubernatorami sześciu obwodów będzie miała za zadanie podjąć decyzję o rozpisaniu nowych wyborów prezydenckich. Jeszcze w kwietniu Łukaszenka twierdził, że przygotowywany był przeciwko niemu pucz wojskowy, który udało mu się zdusić w zarodku. Twierdzenia te miały raczej charakter propagandowy mający na celu usprawiedliwienie nowych regulacji prawnych, które jak wskazują konstytucjonaliści, są niezgodne z zapisami białoruskiej ustawy zasadniczej. Jednak taka architektura ustrojowa ma za zadanie zapewnić utrzymanie wpływów sektora bezpieczeństwa, na którym opiera się władza Alaksandra Łukaszenki. Na koniec maja zaplanowane zostało spotkanie Łukaszenki z Władimirem Putinem. Najpewniej białoruski uzurpator będzie zabiegał o kolejne wsparcie finansowe swojego reżimu.

W tak zwanej sprawie białoruskiej trwa stan zawieszenia i wyczekiwania. Przed tradycyjnie obchodzonym 9 maja Dniem Zwycięstwa jeden z liderów białoruskiej opozycji, Paweł Łatuszka, wezwał swoich rodaków do ponownych masowych protestów. Niestety jego apel pozostał bez odpowiedzi. Jednak, żeby wysiłek i mobilizacja setek tysięcy Białorusinów z lata i jesieni zeszłego roku nie poszły na marne, opozycja musi opracować nowy plan działania nadający społeczeństwu kolejny impuls do protestów, a społeczność międzynarodowa podjąć realne działania na rzecz zmiany na Białorusi. Inaczej białoruska rewolucja umrze śmiercią naturalną.

Zdjęcie: schengenvisainfo.com

Autor: Wojciech Wojtasiewicz

dziennikarz dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia” piszący o Europie Wschodniej; publikował w: Polityce, Newsweeku, Tygodniku Powszechnym, Dzienniku Gazecie Prawnej, New Eastern Europe, Open Democracy, Krytyce Politycznej, HolisticNews, Międzynarodowym Przeglądzie Politycznym, Onet.pl, Interia.pl, Queer.pl; komentator TVN24 i TOK FM.

Zobacz wszystkie wpisy od Wojciech Wojtasiewicz → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *