Sankcjami w reżim

Wszystko wskazuje na to, że pod koniec czerwca, na kolejnym szczycie ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich Unii Europejskiej, przyjęty zostanie pakiet sankcji przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki. Czy tym razem Białoruś padnie na kolana przed Brukselą?

Nie można uznać, że Unia Europejska zlekceważyła zeszłoroczne protesty społeczne po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi. Przyjęte zostały trzy pakiety sankcji wymierzonych w reżim Alaksanda Łukaszenki. Jednak miały one raczej charakter personalno-symboliczny, a w niewielkim stopniu gospodarczy. Białoruski de facto prezydent niewiele sobie zrobił z obostrzeń wprowadzonych przez Brukselę. Europejscy liderzy przyjmowali w ramach oficjalnych wizyt liderkę białoruskiej opozycji Swiatłanę Cichanouską. Wyrażali poparcie dla demokratyzacji Białorusi oraz potępiali łamanie praw człowieka przez Łukaszenkę. Unia Europejska obiecała nawet pakiet trzech miliardów euro na przyszłą transformację białoruskiej gospodarki po zmianie władzy. Jednak z tych działań, gestów, zapewnień i deklaracji niewiele wynikało tu i teraz dla sprawy białoruskiej.

Unia Europejska szykowała czwarty pakiet sankcji, ale nikt nie pokładał w nim jakiejś większej nadziei na przyciśnięcie do muru białoruskiej dyktatury.

Wznowienie masowych protestów, takich jak latem i jesienią zeszłego roku w Mińsku i innych białoruskich miastach, zakończyło się fiaskiem. Białoruskie społeczeństwo jest zastraszone, a skala represji jest bezprecedensowa. Wydaje się, że postawę Zachodu, w tym Unii Europejskiej, zmieniło niedawne porwanie przez białoruski reżim samolotu linii Ryanair z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie.

Incydent ten zbiegł się w czasie ze szczytem ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich Unii Europejskiej. Szefowie europejskich dyplomacji zdecydowali, że opracowany zostanie zaostrzony czwarty pakiet sankcji, tym razem o charakterze gospodarczym, który dotkliwie uderzy w Łukaszenkę. Obostrzenia mają zostać wymierzone w białoruskie firmy państwowe z kluczowych dla reżimu sektorów. Sprzedaż wytwarzanych przez nich produktów jest głównym, i to w walucie obcej, źródłem dochodów dla Mińska. Chodzi tu o branżę naftową, potasową, stalową i drzewną. Ponadto możliwe, że zostanie zawieszony udział Białorusi w międzynarodowym systemie bankowym SWIFT i zakazane zostanie finansowanie i współpraca z białoruskimi bankami pozostającymi w rękach państwa. Ponadto przeważająca liczba państw unijnych zdecydowała się zawiesić loty na Białoruś oraz zakazała lotów białoruskim liniom Belawia nad swoim terytorium.

Do stanowczych działań Radę Europejską wezwał Parlament Europejski w specjalnie uchwalonej rezolucji 10 czerwca. Określił de facto białoruskie władze mianem „nieprawowitych, nielegalnych i przestępczych”.

Natomiast porwanie samolotu z Pratasiewiczem europosłowie uznali za „straszliwy akt terroryzmu”. Również Amerykanie zareagowali na niedawne wyczyny białoruskiego reżimu. Porwanie samolotu z Pratasiewiczem na pokładzie prezydent Joe Biden nazwał „bezpośrednim afrontem wobec norm międzynarodowych”. 16 czerwca w Genewie ma dojść do spotkania prezydentów USA i Rosji, Joe Bidena i Władimira Putina. Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki zapowiedziała, że amerykański przywódca w rozmowie z gospodarzem Kremla poruszy kwestię Białorusi. Co istotne Joe Biden zapowiedział, że Stany Zjednoczone przyłączą się do europejskich sankcji wobec Białorusi.

Jeszcze kilka tygodni temu prezydent Francji Emannuel Macron nie wykluczał, że Swiatłana Cichnouska zostanie zaproszona na szczyt G7. Jednak koniec końców nie zdecydowano się na ten krok. Z pewnością rozmowa liderki białoruskiej opozycji ze światowymi liderami byłaby jasnym sygnałem dla Łukaszenki i Putina, że sprawa białoruska stoi wysoko na agendzie spraw międzynarodowych.

Trudno orzec, na ile sankcje okażą się skuteczne. Wszystko zależy od postawy Rosji. Jeśli Władimir Putin zdecyduje się na dalsze gospodarcze wspieranie białoruskiego reżimu, Łukaszenka może spać spokojnie. I wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie. W czasie ostatniego spotkania z Putinem białoruski przywódca uzyskał zapewnienie o wypłacie kolejnej transzy pożyczki w wysokości pół miliarda dolarów. Jednak, jeśli sankcje zostaną wprowadzone, Łukaszenka będzie musiał znacznie bardziej się napocić, żeby otrzymać kolejną i jeszcze większą pomoc finansową od Putina. Rodzi to jednak spore niebezpieczeństwo.

Łukaszenka przyparty do muru będzie musiał zgodzić się na spore ustępstwa w procesie integracji Białorusi z Rosją, czego udawało mu się unikać przez ostatnie dwadzieścia lat.

Chodzi o zamknięcie negocjacji tzw. map drogowych, czyli programów integracji w poszczególnych dziedzinach oraz prywatyzację tzw. białoruskich sreber rodowych poprzez wykupienie ich przez rosyjskich oligarchów. Jeśli taki scenariusz zostałby zrealizowany, oznaczałoby to faktycznie utratę niepodległości i suwerenności przez Białoruś.

Poza tym sankcje muszę zostać tak zaprogramowane, żeby w jak najmniejszy sposób uderzyły w zwykłych Białorusinów. Dlatego oprócz obostrzeń Unia Europejska musi zaproponować pakiet wsparcia dla społeczeństwa europejskiego na Białorusi. W tym celu należy stworzyć specjalny fundusz, z którego opłacane byłyby kary nakładane na zwykłych Białorusinów protestujących w swoim kraju, finansowane byłyby ucieczki Białorusinów, którym grożą represje, wynajmowane byłyby dla nich mieszkania, zapewniana byłaby praca lub przekazywane byłyby środki na utrzymanie, a także byłyby wzmacniane organizacje pozarządowe, niezależne media, opozycja oraz fundowane stypendia dla studentów. W końcu

Unia powinna opracować przepisy ułatwiające przebywanie w krajach członkowskich Białorusinom dotkniętym represjami. Chodzi o szybszą ścieżkę otrzymywania prawa pobytu, do azylu politycznego czy ochrony służb specjalnych. Jednak sankcje będą też sygnałem wysłanym przez Brukselę białoruskiemu społeczeństwu, że o nim nie zapomina i że nie uznaje uzurpatorskiej i autorytarnej władzy Łukaszenki.

Rzecz jasna żadne sankcje nie zmuszą Łukaszenki do oddania władzy.

Przez ostatnie kilkanaście lat były one wprowadzane kilkukrotnie i zawsze okazywały się nieskuteczne, w głównej mierze z powodu ich ograniczonego charakteru. Jednak tym razem, jeśli będą miały rzeczywiście szeroki zakres mogą doprowadzić do zmniejszenia skali represji reżimu wobec Białorusinów. Mogą również spowodować takie pogorszenie sytuacji społeczno-gospodarczej na Białorusi, które w końcu doprowadzi do poważnego pęknięcia w elicie władzy.

Niebagatelne znacznie będzie miała również pryncypialna postawa w kwestii białoruskiej Joe Bidena w czasie rozmów z Władimirem Putinem. Sprawa białoruska może zostać wpisana w szerszy deal pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą.

Zdjęcie: Kastuś Suprać (https://www.instagram.com/kastus.suprac/)

Autor: Wojciech Wojtasiewicz

dziennikarz dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia” piszący o Europie Wschodniej; publikował w: Polityce, Newsweeku, Tygodniku Powszechnym, Dzienniku Gazecie Prawnej, New Eastern Europe, Open Democracy, Krytyce Politycznej, HolisticNews, Międzynarodowym Przeglądzie Politycznym, Onet.pl, Interia.pl, Queer.pl; komentator TVN24 i TOK FM.

Zobacz wszystkie wpisy od Wojciech Wojtasiewicz → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *