Ranna 5-latka z Grodna: “Mamo, napadli nas bandyci?”

Julia ma 5 lat i całą noc spędziła z mamą w szpitalu, wykonywano jej tomografię komputerową. Ojciec dziewczynki spędził noc na milicji i wyszedł dopiero rano.

Irina, mama dziewczynki opowiedziała dziennikarzom, co działo się 11 sierpnia wieczorem, kiedy rodzina objeżdżała centrum miasta, gdzie zablokowano wszystkie drogi.

“Przed nami jechał bus, ale kiedy wojskowe pojazdy zajechały mu drogę, bus obrócił się bokiem. Zderzylibyśmy się i mąż zjechał na przeciwległy pas ruchu, żeby objechać busa. Wybiegli do nas funkcjonariusze i zaczęli uderzać w samochód, w szyby i w lusterka. Następnie z tyłu wjechał w nas pojazd wojskowy, to było mocne uderzenie”.

Kiedy matka się obróciła, to zauważyła, że 5-letnia dziewczynka jest cała we krwi.

“Nie rozumiałam, skąd ta krew. Wszystko było jak we mgle. Mąż od razu chciał nas zawieźć do szpitala, jest bardzo blisko, ale szybko podbiegli inni ludzie i zaproponowali, że nas podwiozą. Moja córka płakała – bardzo się bała. Mąż miał rozcięte czoło. Policja natychmiast go zatrzymała, dopiero rano został zwolniony. Teraz śledczy dzwoni ponownie”.

Lekarz nałożył dziewczynce cztery szwy – ma rozciętą prawą skroń na około 2,5 centymetra oraz siniaka.

“Prawdopodobnie, gdy szkło poleciało, jeden z odłamków uderzył w głowę. W szpitalu moja córka zapytała: „Mamo, czy napadli nas bandyci?”

Samochód rodziny zabrano na ekspertyzę oraz prawdopodobnie kierowca zostanie ukarany mandatem za wyjazd na przeciwległy pas ruchu oraz za opuszczenie miejsca wypadku, kiedy mężczyzna chciał zawieźć swoje dziecko do szpitala.

Irina zapewnia, że ​​nie brała udziału w akcji protestacyjnej i rodzina nie wspierała protestujących sygnałem, ponieważ technicznie nie mogli tego zrobić: ich sygnał jest uszkodzony.

Tut.by nie udało się uzyskać komentarza na temat tej sytuacji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.

Źródło: Tut.by

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *