Olga Kevere: Kształt zmian na Białorusi został już ustalony pod kontrolą Kremla. Dlaczego OMON z Tambowa nie przyjedzie bić Białorusinów

Pod koniec sierpnia miało miejsce kilka zdarzeń, które na pierwszy rzut oka nie są ze sobą powiązane. Wskazują one być może, że Kreml i Aleksandr Łukaszenka ustalili już kształt zmian na Białorusi, które nastąpią pod kontrolą Kremla. Pierwszym z tych wydarzeń był przylot z Rosji samolotu FSB, który przywiózł jakiegoś wysokiej rangi negocjatora z Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Ten VIP spędził kilka godzin w rezydencji Łukaszenki, a następnie wrócił do Moskwy. Można sądzić, że osiągnięto jakieś porozumienie, dlatego że następnego dnia rano miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie. Był to wywiad z Władimirem Putinem dla kanału telewizji Rossija, w którym wypowiedział się on na temat Białorusi.

Punkt pierwszy: „w Rosji sformowano odwód złożony z pracowników organów ochrony prawa, który w razie potrzeby może być skierowany na Białoruś”. Zrobiono to na prośbę Aleksandra Łukaszenki. Putin zauważył, że na razie nie ma konieczności skierowania na Białoruś rosyjskich sił policyjnych. „Siły rosyjskie zostaną użyte dopiero wtedy, kiedy elementy ekstremistyczne na Białorusi przekroczą granice prawa i rozpoczną rozboje”.

To ostatnie przesłanie jest kluczowe. Chodzi nie o ochronę przed szturmem budynków rządowych przez przysłowiowy OMON z Tambowa, ale o podział protestujących na „dobrych” i „złych”, na tych, z którymi dialog jest możliwy i „ekstremistów”, którzy powinni zostać usunięci z procesu działań, kontrolowanych przez Moskwę.

Rozmowa z Putinem w rzeczywistości ujawnia kształt zmian, które mają zajść pod kontrolą Kremla: „Przecież Łukaszenka powiedział, że jest gotów rozważyć możliwość przeprowadzenia reformy konstytucyjnej, przyjęcia nowej Konstytucji, przeprowadzenia nowych wyborów – parlamentarnych i prezydenckich – na mocy nowej Konstytucji”. Mówi przecież o tym, że należy liczyć się z narodem, który wyszedł na ulicę i z widocznym rozdrażnieniem wspomina też o Radzie Koordynacyjnej, powołanej do przejęcia władzy.

Jedna z wypowiedzi Łukaszenki była, jak się zdaje, częścią tego porozumienia. Według komunikatu BiełTA Aleksandr Łukaszenka oświadczył, że nikt ze strony władz nie będzie prowadził rozmów z ulicą. Łukaszenka podkreślił, że jest gotowy do dialogu, w tym także na temat zmian w Konstytucji. Uściślił, że jest otwarty na rozmowy ze studentami i robotnikami, a także zadeklarował, że wszystkim przysługuje wolność słowa.

„Wszystkim – ale nie niepracującym młodzieniaszkom, którzy włóczą się po ulicach i krzyczą, że chcą dialogu. Nie, oni żadnego dialogu nie chcą” – powiedział Łukaszenka.

Wezwał także „rozsądnych ludzi z opozycji”, aby wyrazili swoje poglądy, ale nie na ulicach.

W ten sposób można powiedzieć, że zarys zmian sterowanych przez Kreml został naszkicowany. Wysłano sygnał o wykluczeniu z gry Cichanouskiej, Rady Koordynacyjnej, jakichś „radykałów”, którzy by mogli reprezentować „ulicę”, to znaczy tych wszystkich sił, których nie kontroluje ani Kreml, ani Łukaszenka.

Wydaje się, że Kreml skłoni Łukaszenkę do przeprowadzenia pewnych zmian w kraju, ale takich, które tylko umocnią jego wpływy. Moskwa bowiem nie może się zgodzić ze zmianą władzy na Białorusi „przez ulicę” i to co najmniej z dwóch powodów: zmiana rządów w państwie zależnym od Federacji Rosyjskiej w drodze narodowej rewolucji byłaby ukazaniem słabości Kremla. Co więcej przekazanie władzy na Białorusi bez kontroli ze strony Kremla oznaczałoby dla niego utratę tam wpływów.

Już wspomniano o tym, że Kreml podjął kilka decyzji, aby sytuacja znalazła się pod jego pełnym nadzorem. W najbliższym czasie możemy się spodziewać prób skłonienia do prowadzenia rozmów kogoś z bardziej wpływowych i znanych działaczy społecznych na Białorusi; możliwe nawet, że spośród tych, którzy weszli w skład Rady Koordynacyjnej. Będzie to krok zmierzający do podzielenia opozycji i skierowania procesu zmian na właściwe – z punktu widzenia Moskwy – tory. Poza tym Kreml będzie teraz przedstawiał i sprzedawał swoje działania społeczeństwom zachodnich demokracji jako działalność pokojową, sprzyjającą pokojowym przekształceniom. Istnieje niebezpieczeństwo, że część zachodnich polityków, którzy życzą sobie poprawy stosunków z Rosją, a są przestraszeni przelewem krwi na Ukrainie, do którego przecież doprowadził sam Kreml, będzie gotowa zaakceptować taki scenariusz dla Białorusi.

W Moskwie mogą planować swoje działania, ale poza tym zachodzą procesy społeczne, których już powstrzymać ani kontrolować nie sposób, gdyż objęły one praktycznie wszystkie warstwy społeczeństwa białoruskiego – wskazują na to dane z badań socjologicznych. Tak więc teraz los Białorusi ostatecznie nie zależy ani od Wschodu, ani od Zachodu, ale od aktywności i oporu samych Białorusinów.

Tłumaczenie: Hubert Łaszkiewicz

Źródło: iSANS

Zdjęcie: Reuters

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *