Nowy raport Amnesty International: Białoruś

Głowa państwa: Alaksandr Łukaszenka

Szef rządu: Raman Hałouczenka (w czerwcu 2020 roku zastąpił Siarhieja Rumasa)

 

Ten rok zaznaczył się nieustającymi protestami pokojowymi, a wybory prezydenckie w sierpniu stały się katalizatorem dla najbardziej oburzającego ataku na wolność słowa, wolność zgromadzeń i organizacji od chwili ogłoszenia przez Białoruś niepodległości. Kandydaci opozycji, członkowie ich sztabów wyborczych oraz współpracownicy zostali aresztowani z powodu fałszywych oskarżeń albo przymusowo wygnani z kraju. Milicja przesadnie i selektywnie używała siły do rozpędzania demonstracji. Dziesiątki tysięcy pokojowych demonstrantów i przypadkowi przechodnie zostali aresztowani, wielu z nich było torturowanych oraz znęcano się nad nimi na inne sposoby. Zatrzymania, pobicia, dochodzenia karne dotknęły wielu ludzi, w tym dziennikarzy, medyków, studentów, liderów związków zawodowych. W początkowym etapie władze nie zajęły odpowiedniego stanowiska wobec pandemii koronawirusa (COVID-19). Sądy nadal wydawały wyroki śmierci.

 

Krótka informacja

Pogorszająca się koniunktura gospodarcza, niezadowalająca reakcja na pandemię COVID-19 oraz liczne prowokacyjne wypowiedzi Alaksandra Łukaszenki na równi z innymi problemami spowodowały gwałtowny spadek jego popularności. W przededniu wyborów prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia występował w telewizji w porze największej oglądalności z mizoginistycznymi wypowiedziami. Jednocześnie coraz częstsze stały się samowolne aresztowania, politycznie motywowane dochodzenia karne oraz inne prześladowania wobec kandydatów opozycji i ich zwolenników, działaczy politycznych i społecznych, a także wolnych mediów.

Z powodu zjednoczenia opozycji wokół kandydatki na prezydenta Swiatłany Cichanouskiej, kobiety znalazły się w pierwszej linii szybko rozwijającego się protestu, który objął cały kraj i jego społeczeństwo. Prezydent Alaksandr Łukaszenka ogłosił swoje miażdżące zwycięstwo w wyborach, jednak Swiatłana Cichanouska przekonująco podważyła wyniki, które zostały nazwane przez wielu niezależnych obserwatorów sfałszowanymi. OBWE, której nie pozwolono prowadzić obserwacji wyborów, wskazywała na autentyczne doniesienia o masowych naruszeniach i poważnej oraz nieuzasadnionej ingerencji administracyjnej.

Protesty przeciwko przeprowadzonym wyborom i ogłoszonym wynikom ogarnęły Białoruś i miały w większości przypadków pokojowy charakter, pomimo brutalnych represji ze strony władz. Ludzi, uważanych za liderów protestów, aresztowano albo wydalono za granicę. Stosunki władz białoruskich ze znaczną częścią międzynarodowej społeczności bardzo się popsuły, a wobec wielu urzędników Białorusi, podejrzanych o naruszenia w trakcie wyborów i łamanie praw człowieka, zostały wprowadzone ukierunkowane sankcje. Rosja poparła prezydenturę Łukaszenki, przyznając pomoc finansową.

 

Wolność słowa

W kraju surowo ograniczono prawo do wolności słowa w celu niedopuszczenia żadnych wypowiedzi opozycji oraz odmiennych poglądów. Między innymi prześladowano poszczególne osoby i media, przyjmowano nowelizacje ustaw prawnych, wywierano presję w sferze administracji oraz stosowano różne techniczne sposoby, takie jak odłączenie internetu.

Media pozostawały pod ostrą kontrolą państwa. Niezależni dziennikarze oraz media byli prześladowani i nie pozwalano im prowadzić legalnej działalności. Lokalni obserwatorzy odnotowali ponad 400 przypadków prześladowania zaledwie od maja do października, w tym zatrzymania, tortury i inne rodzaje znęcania się nad reporterami. Żeby utrudnić nieobjęte cenzurą relacjonowanie wydarzeń, zagranicznym mediom wycofywano wydaną wcześniej akredytację i odmawiano wydania nowej. Białoruskie gazety, a w szczególności „Komsomolskaja Prawda w Białorusi”, zderzały się z odmowami drukarni państwowych wydruku wydań, zawierających krytykę pod adresem władz. Władze odebrały licencję największemu serwisowi informacyjnemu TUT.by. Dziennikarka niezależnej gazety “Nasza Niwa”, Natalia Łubniewskaja, była jednym z co najmniej trzech dziennikarzy, do których 10 sierpnia milicja strzelała gumowymi pociskami. Dziennikarka przeszła operację i spędziła w szpitalu 38 dni. Wszczęto politycznie umotywowane sprawy karne przeciwko kilku blogerom i dziennikarzom. Wśród nich znajduje się współtwórca kanału na Telegramie, Ihar Łosik, aresztowany 25 czerwca na podstawie sfabrykowanych zarzutów.

Władze wywierały swój wpływ na dostawców internetu, żeby praktycznie doprowadzić do całkowicitego odłączenia internetu mobilnego podczas pierwszych trzech dni protestów po wyborach (potem znów odłączano internet podczas cotygodniowych protestów) i tym samym utrudnić koordynację demonstracji oraz wymianę informacji. Bez przerwy był ograniczany dostęp do stron internetowych niezależnych mediów.

Odmienne poglądy we wszystkich warstwach społeczeństwa były okrutnie tłumione. Swoje miejsca pracy i miejsca na uczelni tracili studenci, wykładowcy, sportowcy, działacze religijni i społeczni, a także pracownicy przedsiębiorstw państwowych. Wielu z nich zostało poddanych dochodzeniu administracyjnemu, a nawet karnemu za wystąpienia przeciwko władzom, za wspieranie pokojowych protestów i za udział w strajkach.

 

Kobiety

Za swoje odmienne poglądy kobiety były poddane represjom na tle seksualnym: starano się „trafić w ich czuły punkt”, między innymi groźbami przemocy seksualnej lub odebrania dzieci i przekazania ich pod opiekę państwa.

 

Wolność zgromadzeń

W Białorusi wciąż obowiązuje surowe i bezprawne ograniczenie wolności zgromadzeń. Na pokojowych demonstrantów zostały nałożone kary administracyjne, często surowsze niż kary za inne przestępstwa.

Na początku roku kilkudziesięciu działaczy zostało ukaranych wysokimi grzywnami lub aresztem administracyjnym – kilka 15-dniowych odsiadek (maksimum przewidziane prawem), za przestępstwa administracyjne popełnione rzekomo podczas pokojowych protestów pod koniec 2019 roku.

W okresie od rozpoczęcia kampanii prezydenckiej w maju do wyborów 9 sierpnia ubiegłego roku setki osób, w tym pokojowi demonstranci, działacze internetowi i niezależni dziennikarze, zostali samowolnie zatrzymani, niejednokrotnie z bezprawnym użyciem siły, przez osoby w cywilu, prowadzące nieoznakowane pojazdy. Dziesiątki zatrzymanych zostało następnie ukaranych grzywnami lub skazanych na areszt administracyjny. Po wyborach setki tysięcy demonstrantów zaczęło regularnie i pokojowo protestować w całym kraju. Zatrzymano dziesiątki tysięcy z nich, setki poddano torturom lub innym formom znęcania się oraz surowo ukarano. Amnesty International bezpośrednio obserwowała, jak bezpodstawne, bezwzględne i brutalne były niektóre z zatrzymań.

Tylko w okresie od 9 do 12 sierpnia władze potwierdziły aresztowanie 6700 demonstrantów. Cotygodniowe pokojowe protesty trwały w całym kraju, zarówno na ulicach, jak i w przedsiębiorstwach państwowych, teatrach, uniwersytetach i w innych organizacjach. Według oficjalnych i niezależnych danych do połowy listopada dokonano ponad 25 000 aresztowań, w tym zatrzymano wielu przypadkowych przechodniów i dziennikarzy. Wielokrotnie powtarzały się sytuacje, gdy w ciągu jednego dnia zatrzymano ponad 1000 osób. Lokalne organizacje praw człowieka udokumentowały ponad 900 spraw karnych przeciwko co najmniej 700 osobom.

Aby rozproszyć pokojowe demonstracje i zatrzymać ich uczestników, policjanci (często w cywilu) używali nadmiernej i masowej siły, w szczególności strzelali gumowymi kulami w tłum z bliskiej odległości, używali granatów ogłuszających, chemicznych środków drażniących, armatek wodnych, automatycznej broni palnej ze ślepymi nabojami, pałek i innych środków. Przedstawiciele państwowych organów bezpieczeństwa zabili co najmniej cztery osoby, a kilka kolejnych zginęło w niejasnych okolicznościach.

Podczas gdy siły bezpieczeństwa brutalnie atakowały wielu protestujących i przechodniów, niektórzy z nich byli celem ze względu na swoją działalność zawodową, na przykład pracownicy mediów, filmujących wydarzenia lub wolontariusze medyczni, pomagający ofiarom. W niektórych przypadkach powodem zatrzymania była także orientacja seksualna. Działaczka praw człowieka, Victoria Biran, została zatrzymana 26 września w drodze na miting, ponieważ funkcjonariusze policji zidentyfikowali ją jako działaczkę LGBT, a następnie została skazana na 15 dni aresztu administracyjnego.

 

Wolność organizacji

Władze rozpoczęły kampanię brutalnego prześladowania wszystkich rodzajów niezależnych organizacji zajmujących się obroną praw człowieka i znajdujących się w pokojowej opozycji wobec reżimu, włączając organizacje obserwujące, sztaby wyborcze polityków opozycji i niezależne związki zawodowe. Wiele osób zostało zatrzymanych, stało się figurantami w bezpodstawnych sprawach karnych, zostało poddanych aresztowi administracyjnemu. Wielu z nich grożono pozbawieniem wolności i deportacją z kraju.

6 maja popularny bloger Sarhiej Chichanouski, który zamierzał kandydować na prezydenta, został osadzony w areszcie na 15 dni bez jakichkolwiek podstaw w celu uniemożliwienia mu zgłoszenia swojej kandydatury. To skłoniło jego żonę, Swiatłanę Cichanouską, wysunąć swoją kandydaturę zamiast niego. Natomiast 29 maja, wtedy, gdy Cichanouski zbierał podpisy poparcia dla swojej żony, w Grodnie przeciwko niemu zorganizowano próbę prowokacji. Został natychmiast zatrzymany razem z co najmniej siedmioma współpracownikami. Po tym zdarzeniu on i jeszcze kilku popularnych opozycyjnych blogerów stało się figurantami w tej samej sprawie karnej, wszczętej w oparciu o art. 342 Kodeksu Karnego („Organizacja bądź aktywny udział w działaniach naruszających porządek publiczny”).

Kolejny niedoszły kandydat na prezydenta, Wiktar Babaryka oraz jego syn Eduard Babaryka, członkowie jego zespołu i byli współpracownicy zostali zatrzymani na podstawie sfałszowanych dowodów świadczących o przestępstwach gospodarczych po to, żeby wyeliminować Babarykę z rywalizacji o stanowisko prezydenta, a także wysłać sygnał ostrzegawczy innym możliwym kandydatom.

Rada Koordynacyjna, utworzona przez Swiatłanę Cichanouską i zarządzana przez siedmioosobowe prezydium, została oskarżona przez Alaksandra Łukaszenkę o „próbę przejęcia władzy”, wobec czego 20 sierpnia zostało wszczęte postepowanie karne na podstawie art. 361 Kodeksu Karnego („Nawoływanie do działań, nakierowanych na spowodowanie szkody bezpieczeństwa narodowego Republiki Białorusi”). Pod koniec roku wszyscy członkowie prezydium albo znajdowali się w areszcie, albo zostali zmuszeni do opuszczenia kraju, tak jak wielu współpracowników.

7 września przedstawiciele władzy uprowadzili liderkę opozycji, Marię Kalesnikawą i wywieźli ją i jej dwóch współpracowników do granicy z Ukrainą, gdzie pod groźbą pozbawienia wolności zażądano, żeby opuścili oni kraj. Współpracownicy przekroczyli granicę Ukrainy, a Kalesnikawa podarła swój paszport, żeby nie dopuścić do deportacji. W ciągu dwóch dni władze nie uznały jej zatrzymania i nie pozwalały jej kontaktować się ze światem zewnętrznym, po czym aresztowano ją, jak i jeszcze jednego członka prezydium, Maksyma Znaka, na podstawie sfabrykowanych zarzutów w sprawie karnej.

17 września Marfa Rabkowa z pozarządowej organizacji Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” została zatrzymana w sprawie kryminalnej dotyczącej przygotowywania zamieszek, związanych z jej działalnością na rzecz praw człowieka.

Lider Białoruskiego niezależnego związku zawodowego był niejednokrotnie samowolnie zatrzymywany w związku ze strajkami politycznymi w kopalni „Biełaruśkalij” w Soligorsku. W sumie skazano go na 55 dni aresztu administracyjnego za naruszenie prawa o imprezach masowych. Dodatkowo trzech członków związku zawodowego: Jurij Korzun, Siarhiej Czerkasow, Pawieł Puczenia spędziło w areszcie za to samo „naruszenie prawa” po 45 dni od września do listopada.

 

Tortury i inne formy znęcania się

Przedstawiciele władzy systematycznie stosowali tortury i inne formy przemocy wobec zatrzymanych na akcjach protestacyjnych, w tym uczestników, dziennikarzy i osób postronnych. Organizacje lokalne i międzynarodowe udokumentowały setki przypadków w całym kraju.

Eksperci ONZ ds. praw człowieka otrzymali 450 dowodów brutalnego traktowania zatrzymanych, popartych zdjęciami i filmami, a także zaświadczeniami lekarskimi, które potwierdzają długą listę bestialskich nadużyć. Te świadectwa opisują tortury i maltretowanie demonstrantów podczas aresztowań, transportu i przetrzymywania w zbyt przeludnionych aresztach. Demonstranci byli poniżani, dotkliwie bici, poddawani przemocy seksualnej (w tym kobiety i nieletni), przez długi czas w areszcie nie otrzymywali jedzenia, czystej wody, a także nie otrzymywali pomocy medycznej. Ponadto zatrzymani zostali pozbawieni prawa do informowania swoich bliskich o miejscu ich pobytu, a w niektórych przypadkach przez cały okres ich administracyjnego aresztu, nie mogli także kontaktować się z adwokatem. Nie dostarczano paczek ani listów, konfiskowano ciepłą odzież i środki higieny, m.in. miesiączkującym kobietom.

Białoruskie władze przyznały, że w związku z protestami otrzymały około 900 skarg na bezwzględność milicji. Jednak do końca roku nie wszczęto żadnych spraw karnych i żaden funkcjonariusz nie został oskarżony o naruszenia.

 

Prawo do zdrowia

W początkowej fazie pandemii koronawirusa białoruski rząd nie zareagował odpowiednio i zrezygnował z wprowadzenia obostrzeń. Alaksandr Łukaszenka nazwał COVID-19 „psychozą”, a ofiary koronawirusa oskarżył o zły styl życia. Sam Łukaszenka zaproponował w formie profilaktyki jazdę traktorem, picie wódki i korzystanie z sauny.

 

Kara śmierci

Białoruś pozostała jedynym krajem w Europie i na terytorium byłego Związku Radzieckiego, w którym wciąż obowiązuje kara śmierci. Według danych z końca 2020 roku czterech więźniów zostało skazanych na karę śmierci. W ciągu roku dokonano minimum trzech egzekucji, w tym dwie z nich na braciach w wieku 19 i 21 lat. Informacje o egzekucjach nie zostały opublikowane.

 

Przetłumaczone z Amnesty International report 2020/21: the state of the world’s human rights (https://www.amnesty.org/en/documents/pol10/3202/2021/en/)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *