„Niezależne media są głównym źródłem informacji dla urzędników”. Wywiad z Iryną Leuszyną, redaktorką naczelną BiełaPAN

Iryna Leuszyna opowiada, jak zmieniła się praca dziennikarzy w ciągu ostatniego roku, czy Białoruś potrzebuje mediów państwowych i jak oszczędzić sobie nerwów, czytając wiadomości.

W skrócie:

  • „Państwo wypowiedziało prawdziwą wojnę dziennikarzom. Praca stała się nie tylko trudna, ale niebezpieczna”.
  • „Najbardziej stresującym okresem pracy dziennikarzy był sierpień”.
  • „Tylko rozsądny rząd może ocenić korzyści płynące z profesjonalnych mediów”.
  • „Niezależne media nie mogą ignorować Łukaszenki”.
  • „Teraz jest najciekawszy czas dla dziennikarzy”.
  • „Najlepszym modelem jest sytuacja, w której media opierają się na darowiznach od ludzi”.

 

– Jeśli porównasz normalny dzień pracy rok temu i teraz, co zmieniło się w Twojej pracy i pracy współpracowników?

– Wiele się zmieniło w mojej pracy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy – teraz jestem nie tylko redaktorem naczelnym, ale także dyrektorem BiełaPAN [niezależnej agencji informacyjnej – przyp. tłum.]. Muszę robić to, czym wcześniej się nie zajmowałam. Nie mogę powiedzieć, że to mój świadomy wybór, ale tak właśnie jest.

Jeśli chodzi o całą redakcję, to tak naprawdę pracujemy jak dawniej. Nawiasem mówiąc, mniej więcej rok temu, w połowie marca, przeszliśmy na pracę zdalną z powodu Covid-19. Nie było i nadal nie ma co do tego przepisów – każdy pracuje, jak mu wygodniej: w domu lub w redakcji. Ale ostatnie wydarzenia jakoś zbliżyły wszystkich do siebie, chcemy coraz częściej pracować w biurze. Na pewno chcemy się częściej widywać.

W biurze BiełaPAN. Iryna Leuszyna i Taciana Karawiankowa (po lewej)

Warunki pracy stały się trudniejsze. Zawsze były trudne, ale teraz pracujemy w warunkach naruszających prawo. Państwo wypowiedziało prawdziwą wojnę dziennikarzom. Praca stała się nie tylko trudna, ale także niebezpieczna. Ale solidarność w branży rośnie – wiemy, że możemy liczyć tylko na siebie, że pierwszymi osobami, które przyjdą nam z pomocą, są nasi koledzy.

„Najbardziej stresujący moment pracy był w sierpniu”

– Kiedy był najbardziej stresujący moment w pracy w ciągu ostatniego roku?

– Oczywiście w sierpniu. A potem podczas masowych protestów ulicznych. Kiedy w środku lata kupowaliśmy kamizelki kuloodporne i hełmy dla dziennikarzy, wydawało mi się to … lekką psychozą. A potem stało się to, co się stało. A dla dziennikarzy „terenowych” było to przerażające – panicznie przerażające. Jako redaktorka pracowałam nad otrzymywaniem informacji, aktualizowaniem strony i naturalnie byłam wstrząśnięta, gdy koledzy nie się kontaktowali. Jest to stan, w którym zawieszasz się nad telefonem i nie możesz się na nic przełączyć, dopóki się nie odezwą.

Iryna Leuszyna

Wydarzenia grudniowe – aresztowanie naszego konsultanta ds. mediów Andreja Alaksandrawa i związane z tym przeszukanie w BiełaPAN – również były stresujące, ale nie przypominały strachu o życie kolegów.

Martwimy się oczywiście o Andreja, ale wiemy, że jest silny, że nie da się złamać. Naprawdę mamy nadzieję, że wkrótce zobaczymy go na wolności.

„Korzyści płynące z profesjonalnych mediów może ocenić tylko rozsądny rząd”

– Wygląda na to, że władze robią dziś wszystko, żeby w ogóle nie było niezależnego dziennikarstwa. Ale czy to im przyniesie korzyści?

– Pożytek z profesjonalnych mediów może ocenić tylko rozsądny rząd – taki, który rozumie: postęp społeczeństwa bez rozgłosu, który niosą ze sobą media, jest niemożliwy. Nic dziwnego, że istnieje wyrażenie „czwarta władza”, które określa miejsce mediów w społeczeństwie. Obecne białoruskie władze traktują dziennikarstwo jak usługę, płacąc dziennikarzom za posłuszeństwo i lojalność. Ci, którzy nie mieszczą się w tych ramach, są wrogami państwa. Teraz wszyscy tak się czujemy.

W redakcji BiełaPAN

– Niezależne dziennikarstwo w Białorusi przez ostatnie 27 lat nigdy nie było wystarczająco bezpieczne, ale wciąż mogło na coś wpłynąć (mogło nawet doprowadzić do usunięcia urzędnika po publikacji artykułu).  Na co mogą teraz wpływać dziennikarze?

– A ja, nawiasem mówiąc, uważam, że dziś, kiedy dyktatura w kraju przerodziła się w otwarty terror, wpływ dziennikarzy jest trudny do przecenienia. Dlatego wypowiedziano nam wojnę: jesteśmy blokowani, ścigani, przeszukiwani, aresztowani i sądzeni, jesteśmy zmuszani do wyjazdu za granicę. Z całą pewnością władze starają się nas zastraszyć i uciszyć. Aby ten horror, który ma miejsce, nie wykraczał poza granice kraju, aby wszystkie zbrodnie można było popełniać. Jestem niezmiernie dumna z moich kolegów pracujących dziś w Białorusi, z poziomu ich profesjonalizmu i obywatelskiej postawy. I to nigdy nie jest patos.

 

– Czy myślisz, że ministrowie, inni urzędnicy, dyrektorzy fabryk czytają teraz BiełaPAN, Nawiny i inne niezależne media?

– Nie tylko myślę – wiem, że czytają. I bez względu na to, co do nas mówią, głównym źródłem informacji są dla nich media niepaństwowe. Bo wiedzą lepiej niż inni, jak działa mechanizm państwowej propagandy.

Iryna Leuszyna

– Napisałaś na Facebooku, że teraz jest trudny, ale bardzo interesujący czas dla dziennikarzy. Dlaczego?

– Bo on jest naprawdę najciekawszy! I to nie tylko ciekawy, ale ważny, właściwie historyczny. Aby zobaczyć, jak społeczeństwo rośnie, jak zaczyna się szanować, obserwować zachowanie różnych ludzi w dramatycznych okolicznościach, konwulsje władzy, rejestrować, co się dzieje. Co może być ciekawszego i ważniejszego dla dziennikarza? Czasami wydaje mi się, że żyję w jakiejś powieści lub filmie. Mamy szczęście, że żyjemy w tych czasach. Pomimo ofiar. Niestety, żadne załamanie systemowe nie obywa się bez ofiar.

 

– Warunki pracy niezależnego dziennikarza dzisiaj – na ile, w skali od 1 do 10, można ocenić? A kto lub co może zmienić tę sytuację?

– Myślę, że na 9. 10 będzie wtedy, gdy zabraknie niepaństwowych mediów i będziemy musieli pracować pod ziemią. Nawiasem mówiąc, nie wykluczam takiej opcji.

„Niezależne media nie mogą ignorować Łukaszenki”

 – W sieciach społecznościowych często można znaleźć następującą tezę: „Nie pisz o Łukaszence, jemu jeszcze tylko to potrzebne”. Jak bardzo może to na coś wpłynąć?

– Profesjonalne media nie mogą ignorować tego, co się dzieje. Utrwalanie wydarzeń to istota naszej pracy. Nie możemy ignorować Łukaszenki, ponieważ po pierwsze – istnieje, a po drugie – podejmuje decyzje, które mają wpływ na nasze życie. Nie zauważając tego, stajemy w pozycji przysłowiowego strusia z głową w piasku. Albo na stanowisku ideologa, który decyduje o tym, co jest „potrzebne”, a co „niepotrzebne” odbiorcom. Nie ma potrzeby uznawania odbiorców za masę głupców. Ludzie potrzebują faktów, wyczerpujących informacji – z resztą poradzą sobie sami. Oczywiście nie piszemy o tym, jak Łukaszenka gra w hokeja czy rozdaje nagrody za żniwa. Piszemy i będziemy pisać o jego wypowiedziach, instrukcjach i dekretach, o tym, co jest omawiane na spotkaniach z jego udziałem, ponieważ jesteśmy agencją informacyjną.

Szczerze mówiąc, przestałam zwracać uwagę na krytykę ludzi na Facebooku, staram się nie wdawać w dyskusje na ten temat. Zaskakujące jest jednak to, że opinię, że „Łukaszenkę należy ignorować” wypowiadają czasem dziennikarze zawodowi.

– Bieżące wiadomości trudno nazwać pozytywnymi.  Może masz przepis na to, jak się od nich zrelaksować, co zrobić, by ukoić nerwy?

– Trzeba po prostu żyć. Cieszyć się każdego dnia jest dziś bardzo łatwo. Ludzie zamknięci w aresztach dają nam w swoich listach doskonałe kursy mistrzowskie na ten temat. Okazja do codziennych spotkań z bliskimi, robienia ulubionych rzeczy, spania w czystym łóżku, parzenia kawy, zabawy z psem, odetchnięcia świeżym powietrzem… Ktoś zapyta: jak możesz się cieszyć, gdy za kratami jest tylu niewinnych ludzi? Odpowiem: jeśli ulegniemy depresji, czy będzie im łatwiej? Aby zachować zdrową psychikę i zdolność do pracy w dzisiejszej rzeczywistości, musimy nauczyć się odnajdywać radość w małych rzeczach, które składają się na nasze życie.

„Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie próbował kontrolować media”

 – Jeśli w Białorusi nastąpią zmiany, czy będą potrzebne państwowe media? W jakim stopniu media finansowane przez państwo mogą spełniać standardy dziennikarstwa?

– Zawsze znajdą się tacy, którzy będą próbowali kontrolować media, a tym samym wpływać na opinię publiczną. Jeśli nie państwo – to biznes, partie polityczne. Chyba najlepszym modelem są tak zwane media publiczne, które istnieją dzięki darowiznom ludzi. Ale to wymaga pewnego poziomu dobrobytu społeczeństwa. Do takiego modelu jeszcze musimy dojrzeć.

– Obecnie niektóre kanały telegramowe mają większą widownię niż kilka mediów. Czy mogą w przyszłości zastąpić tradycyjne dziennikarstwo?

– W sieciach społecznościowych i kanałach telegramowych jest wiele interesujących i często ekskluzywnych informacji. Ale nieprofesjonalny jest taki dziennikarz, który publikuje te informacje bez ich sprawdzania. Zawodowy dziennikarz jest odpowiedzialny za to, co publikuje, kanały w Telegramie i użytkownicy portali społecznościowych – nie. I to jest duża różnica. Może kiedyś wszystkie media przeniosą się na kanały telegramowe lub inne formaty. Ale jestem pewna, że popyt na nasz zawód pozostanie.

 

Iryna Leuszyna urodziła się w Mohylewie w 1965 roku. W 1988 roku ukończyła dziennikarstwo na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym. W BiełaPAN pracuje od września 1992 roku. Od 2004 roku jest redaktorem naczelnym agencji informacyjnej. Od 22 stycznia 2021 roku pełni funkcję dyrektora i redaktora naczelnego BiełaPAN. Niezamężna, ma córkę.

Przetłumaczone z https://svabod1.azureedge.net/a/31176629.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *