Najbardziej nieznane i najtrudniejsze przed nami

Radziłbym białoruskim użytkownikom mediów społecznościowych powoli odchodzić od chwytliwych i żywych tekstów Maxima Katza, „życzliwej” narracji takich stacji, jak „Dożd” czy „Echo Moskwy”. Ich przekaz w pierwszym ujęciu zdaje się budzić w nas optymizm i szacunek do samych siebie, ale należy śledzić i zapoznawać się z codziennym trzeźwym rozumowaniem analityków, których ogólna wiedza łączy się z głębokim rozumieniem naszej „lokalnej” specyfiki.

W związku z tym, że jestem już człowiekiem niemłodym, śledziłem transmisję ostatniego „Marszu Partyzantów” (18.10.2020) wraz z komentarzami na żywo za pomocą streamu Biełsatu. Byłem pod wielkim wrażeniem spokojnego i trzeźwego rozumowania Olgi Charłamowej.

Należy podziękować prowadzącym za logicznie sformułowane pytania. Olgę Charłamową prawie zawsze czytam i słucham jej z wielkim zainteresowaniem. A Siarhiej Nikaluk podkreślił chyba najważniejszą rzecz: prędzej czy później Łukaszenka odejdzie. Ale nie jest to kwestia samego Łukaszenki ani tych, którzy występują przeciwko niemu jako satrapie, ani też jego zwolenników. Najważniejsze jest to, jak przyszłe możliwe zmiany wpłyną na określone grupy obywateli w zależności od ich „rezerw osobistych”: czy są oni samowystarczalni (tak jak pracownicy branży IT), czy w dużej mierze zależni od państwa (np. urzędnicy lub pracownicy państwowych przedsiębiorstw).

W tej sytuacji należy pamiętać i mieć z tyłu głowy historię z wezwaniem do strajków. Człowiek jest najpierw istotą materialną, a dopiero potem społeczną…

Od siebie chciałbym dodać rzecz arcyważną, o której zawsze trzeba pamiętać. Chodzi o problemy ze zrozumieniem białoruskiej tożsamości narodowej przez tradycjonalistycznie narodowo zorientowanych zwolenników zmiany starszego pokolenia (przede wszystkim: białoruskojęzyczni) i nowe pokolenia zwolenników „narodu obywatelskiego”, których dzisiaj, według moich obserwacji, jest więcej niż tych pierwszych. Oceny ilościowej nie zaryzykuję.

Wiekowo należę do pierwszej grupy. Ale w moim życzeniowym myśleniu nie ma zamiaru,  by bronić tezy, że jako „spóźniony” naród musimy koniecznie przejść drogę Francji lub Niemiec i odpowiadać wzorcom narodów końca XIX – początku XX wieku. Zarówno w przeszłości (pamiętajmy o WKL i później), jak i dziś nasza monoetniczność nie daje nadziei na powstanie narodu typu niemieckiego czy francuskiego.

Podobnie jak nasze protesty, będzie to coś wielojęzycznego, z „pozytywną dyskryminacją” rdzennej grupy etnicznej, rozumianej jako polityka sprzyjania i wsparcia rozwoju kultury i języka rdzennych mieszkańców w okresie postkolonialnym. Będzie to też demokratyczne i dobre, tolerancyjne i umiarkowane.

USA to kraj imigrantów. My jesteśmy przeważnie „tutejsi”, kompaktowi i monoetniczni w naszym rozumieniu „miłości ojczyzny” i „pierwotności” wśród wartościowych składników patriotyzmu i źródeł tożsamości narodowej. Bardzo jednak podoba mi się opis pierwszej lekcji w amerykańskiej szkole, która jest przykładem podręcznikowym. Nauczyciel zawsze pyta uczniów, jakie święta obchodzą w rodzinie. Jeden mówi – Chanuka, drugi – Ramadan, trzeci lub czwarty to święto polskie lub rosyjskie… Następnie nauczyciel mówi: „Ale nie wolno nam zapominać, że wszyscy jesteśmy Amerykanami…”.

Dzieci wstają, kładą rękę na sercu i śpiewają razem z nauczycielem (wielu zna  od rodziny lub uczy się, przygotowując się do szkoły) „Boże błogosław Amerykę!”. Rodzice siedzący przy ostatnich stolikach ocierają łzy ze wzruszenia.

Jestem bardzo optymistyczny, jeśli chodzi o nas jako społeczeństwo. Szczególnie, że widzę i stwierdzam fakt, że wśród dzisiejszych millenialsów, ale również trzydziesto- i czterdziestolatków, którzy w większości wychowali się w rosyjskojęzycznych rodzinach, pojawiają się dziesiątki tysięcy młodych ludzi, którzy za język narodowo-państwowej identyfikacji uznają białoruski. Może nie potrafią się nim dobrze i w pełni posługiwać, ale jest to ich demonstracja narodowej tożsamości.

Zdjęcie: iTrex

Autor: Piotra Sadouski

białoruski polityk, dyplomata i językoznawca. Deputowany do Rady Najwyższej Republiki Białoruś XII kadencji (1990-1996). W latach 1990-1992 był przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych RN. Pierwszy ambasador niepodległej Białorusi w Republice Federalnej Niemiec (1992-1994).

Zobacz wszystkie wpisy od Piotra Sadouski → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *