„Jeśli protesty wygasną, Łukaszenka uczyni z kraju obóz koncentracyjny”. Cichanouski wysłał list z więzienia

Bloger Siarhiej Cichanouski, który jest trzymany za kratkami ósmy miesiąc, wysłał list do dziennikarza portalu Tut.by, w którym podsumował rok 2020, opowiedział o swoich warunkach przetrzymywania i wrażeniach ze spotkania z Łukaszenką w areszcie KGB.
W liście zamieszczonym na portalu Tut.by, Siarhiej Cichanouski podziękował wszystkim osobom w kraju i za granicą za wsparcie i solidarność.
„Jeśli chodzi o warunki przetrzymywania, są one ogólnie normalne. W Żodzinie nie znęcają się tak, jak to ma miejsce w więzieniu na Wołodarce i jeszcze mnie nie wsadzono do karceru. Prawie 5 miesięcy siedzę w celi sam, oglądam BT, ANT, STB, ale tylko do 18:00, później regulamin nie pozwala. Reszta jest taka sama, jak u pozostałych więźniów” – napisał bloger.
Rok 2020, pisze Siarhiej Cichanouski, był „po prostu nie do pomyślenia”. „Wreszcie jestem dumny z tego, że jestem Białorusinem” – przyznał.
„Tysiące Białorusinów z całego świata, którzy napisali do mnie listy do więzienia, również stali się dumni i ponownie nawiązali ze sobą kontakty. Zrozumiałem też, że nie doceniałem naszych kobiet. Są one zdolne do wielu rzeczy i muszą w przyszłości zajmować stanowiska kierownicze w kraju, co najmniej 50%. Nie spodziewałem się po Swiatłanie, mojej małżonce, takiej odwagi, takiej siły i walki. Jest przykładem nie tylko dla wielu kobiet, ale także dla mężczyzn” — pisze Siarhiej.
Bloger podzielił się również wrażeniami ze spotkania z Alaksandrem Łukaszenką w areszcie KGB w październiku ubiegłego roku. „Nie możecie sobie nawet wyobrazić, do czego on jest zdolny” – pisze więzień.
„Osobiście dowodzi zatrzymaniami weekendowymi podczas protestów (wybory nie są wyjątkiem). Podsłuchuje nawet moje rozmowy z prawnikiem w areszcie, łamiąc tajemnicę adwokacką. Podczas spotkania trzy razy nazwał mnie przyszłym prezydentem, a jednocześnie spojrzał na Wiktara Babarykę, aby dokonać rozłamu. Powiedział otwarcie: „Idąc do polityki, musicie być przygotowani, że mogą wam podrzucić pieniądze, zorganizować prowokację lub wsadzą was do więzienia”. Powiedział, że w jego mocy jest czy będziemy siedzieć czy nie. Kto będzie „współpracował”, wyjdzie jutro”.
Nazajutrz z więzienie rzeczywiście wyszedł politolog Juryj Waskrasienski i dyrektor PandaDoc Dźmitry Rabcewicz. Ale z dysydentami Łukaszenka nie będzie prowadził żadnych negocjacji: władza jest gwarancją jego bezpieczeństwa – stwierdza Siarhiej Cichanouski.
„Powiedział, że chciał mnie wypuścić po wyborach i wyrzucić ze Swiatłaną za granicę, ale po wysłuchaniu mojej rozmowy z prawnikiem w areszcie, gdzie powiedziałem, że trzeba pociągnąć do odpowiedzialności całą rodzinę dyktatora, „posłów” i przykorytników, wsadził do karceru… W kraju nie ma prawa, jest tylko jego wola. I, jak przyznał sam Łukaszenka, będzie jej bronił wszelkimi dostępnymi środkami. A najzabawniejsze jest to, że zawsze tak było. Tylko bez takich masowych protestów. On nie zatrzyma się przed niczym, nawet się nie łudźcie” – powiedział Cichanouski.
Jest przekonany, że długotrwałe pokojowe protesty w dłuższej perspektywie są bardziej korzystne dla Białorusi.
„To Rewolucja Człowieczeństwa, Świadomości Obywatelskiej, Sprawiedliwości. Tak powstaje naród, społeczeństwo obywatelskie. Szybkie zwycięstwo pozbawiłoby Białoruś tego wszystkiego. Oczywiście, siedząc w więzieniu, chcesz wygrać szybciej. Jeśli protesty wygasną, on uczyni z kraju obóz koncentracyjny. GUŁAG. Życie więźniów zamieni się w prawdziwe piekło. Nikt oprócz samych Białorusinów nie przyniesie Białorusi wolności! Mamy wszelkie szanse, aby stać się wolnym krajem i przykładem dla wielu” – podsumował Siarhiej Cichanouski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *