Cichanouska w Waszyngtonie

Joe Biden zaprosił Swiatłanę Cichanouską na inaugurację swojej prezydentury w styczniu tego roku.  Do wizyty jednak nie doszło z powodu pandemii koronawirusa i ograniczonego charakteru uroczystości. Następnie doradca ds. międzynarodowych białoruskiej opozycjonistki, Franak Wiaczorka wyrażał nadzieję na spotkanie Cichanouskiej z prezydentem USA w lutym. Również z tych zapowiedzi nic nie wyszło z powodu napiętego kalendarza amerykańskiego przywódcy. Miał nadzieję, że wizytę w Waszyngtonie w późniejszym terminie uda się połączyć z wizytą w Kanadzie. Koniec końców Swiatłana Cichanouska udała się do Stanów Zjednoczonych w tym miesiącu, w przeddzień pierwszej rocznicy sfałszowanych wyborów prezydenckich i demonstracji antyłukaszenkowskich.

Wybór Joe Bidena na prezydenta USA w ocenie większości analityków i ekspertów miał stać się nowym impulsem dla sprawy białoruskiej i zapoczątkować twardy kurs Waszyngtonu wobec Moskwy. Jednak nie wszystko wygląda tak jak można się było tego spodziewać.

Po pierwsze do tej pory Stany Zjednoczone nie zdecydowały się na przyłączenie do unijnych sektorowych sankcji gospodarczych wobec białoruskiego reżimu (chodzi o tzw. czwarty pakiet przyjęty przez Brukselę w czerwcu tego roku), a jedynie stały się stroną jego personalnego komponentu. Brakuje również potwierdzenia czy Joe Biden stawiał w sposób zdecydowany sprawę białoruską na niedawnym spotkaniu z Władimirem Putinem w Genewie. Waszyngton w ostatnich miesiącach nie podejmował żadnych inicjatyw mających na celu rozwiązanie kryzysu białoruskiego i przeciwdziałanie wzrastającym represjom reżimu Aleksandra Łukaszenki wobec opozycjonistów, dziennikarzy, przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego oraz zwykłych obywateli, którzy w jakikolwiek sposób mieli czelność wyrazić swój sprzeciw lub niezadowolenie wobec tego co się dzieje w ich kraju.

Zatem bardzo dobrze stało się, że w końcu doszło do wizyty Swiatłany Cichanouskiej w Waszyngtonie. Białoruska liderka została przyjęta przez zastępców sekretarza stanu Wiktorię Nuland i Dereka Cholleta (sam sekretarz Antony Blinken dołączył na część spotkania), jak również przez ambasador USA w Białorusi, Julie Fisher. Po rozmowach Swiatłana Cichanouska informowała, że jej rozmówcy zapewniali, że w najbliższym czasie podejmą „silne działania” przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki, jednak nie podała żadnych szczegółów. Dodała, że zachęcała przedstawicieli amerykańskich władz do wprowadzenia sankcji wobec Mińska. W czasie spotkania rozmawiano również o konieczności podjęcia dialogu politycznego na Białorusi, przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich pod międzynarodowym nadzorem oraz zakończenia represji wobec Białorusinów i wypuszczenia na wolność więźniów politycznych.

Ponadto Cichanouska udzieliła szeregu wywiadów dla amerykańskich mediów (m.in. dla CNN, MSNBC, Voice of America, Foreign Policy), wzięła  udział w dyskusjach (m.in. w Atlanctic Council i National Press Club) oraz rozmawiała również z doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Jake’iem Sullivanem, senatorami republikańskimi, jak i demokratycznymi oraz szefową Agencji ds. Pomocy Zagranicznej (USAID) Samanthą Power.

Jednak wśród rozmówców Cichanouskiej zabrakło najważniejszej osoby, czyli prezydenta Joe Bidena. Do rozmowy miało nie dojść rzekomo z powodu braku czasu amerykańskiego prezydenta.

Jeśli ta przyczyna jest prawdziwa to mówiąc najdelikatniej, nie najlepiej to wygląda. Spotkanie takie miałoby charakter symbolu i było jasnym sygnałem wsparcia dla białoruskiej opozycji w jej walce o demokratyzację kraju. Jeżeli amerykański prezydent nie jest w stanie wygospodarować chociaż 30 minut na rozmowę z Białorusinką to oznacza to , że sprawa białoruska nie jest dla niego priorytetowa. Jednak w mojej ocenie brak czasu był tylko pretekstem. W rzeczywistości Joe Biden nie chciał spotkać się ze Swiatłaną Cichanouską. Niechęć ta nie była rzecz jasna podyktowana jakąś osobistą urazą wobec Cichanouskiej, lecz najpewniej zimną, polityczną kalkulacją. Nie można wykluczyć, że Joe Biden został niejako zmuszony przez Władimira Putina do spuszczenia z tonu w sprawie białoruskiej podczas niedawnego szczytu w Genewie. Możliwe, że w zamian za koncesję w innej istotnej sprawie na arenie międzynarodowej Biden musiał zgodzić się na rezygnację z jawnego i zdecydowanego wsparcia dla białoruskiej opozycji. Rzecz jasna są to tylko spekulacje, ponieważ nie dysponujemy szczegółowymi informacjami czego dokładnie dotyczyły rozmowy amerykańskiego i rosyjskiego prezydenta.

Cichanouska stwierdziła, że spotkanie z Joe Bidenem byłoby dla niej ważne, jednak odbyła już szereg rozmów na tak wysokim szczeblu, na jaki nie każdy przywódca może liczyć. Franak Wiaczorka stwierdził, że spotkanie w ogóle nie było rozważane, ponieważ Joe Biden miał już zaplanowane inne obowiązki służbowe.

***

Brak spotkania Bidena z Cichanouską jeszcze bardziej kłuje w oczy w kontekście niedawnej,  nieplanowanej wizyty Alaksandra Łukaszenki w Petersburgu,  gdzie oczekiwał go Władimir Putin. Rosyjski i białoruski przywódca spotkali się już po raz czwarty w tym roku. Rozmowy dotyczył zachodnich sankcji wobec Białorusi, które rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow określił mianem narzędzia destabilizacji.

Zachód musi działać w sposób zdecydowany i jako jeden front, jeśli chce osiągnąć jakikolwiek progres w sprawie białoruskiej. Brak koordynacji i fragmentaryczność sankcji skutkować będzie ograniczonymi rezultatami i dalszym trwaniem u władzy Alaksandra Łukaszenki. Zbliżająca się pierwsza rocznica protestów antyłukaszenkowskich jest dobrą okazją, aby wzmocnić i zintensyfikować działania Zachodu wobec Mińska.

Zdjęcie: Харитонов. (@kharytonau) / Telegram

Autor: Wojciech Wojtasiewicz

dziennikarz dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia” piszący o Europie Wschodniej; publikował w: Polityce, Newsweeku, Tygodniku Powszechnym, Dzienniku Gazecie Prawnej, New Eastern Europe, Open Democracy, Krytyce Politycznej, HolisticNews, Międzynarodowym Przeglądzie Politycznym, Onet.pl, Interia.pl, Queer.pl; komentator TVN24 i TOK FM.

Zobacz wszystkie wpisy od Wojciech Wojtasiewicz → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *