Swiatłana Cichanouska powinna wrócić na Białoruś w najbliższy piątek, 23 października. W sobotę może być za późno.
Jej powrót wpłynie na wyrównanie poparcia na poziomie, jaki ma M. Kalesnikawa, i jeszcze bardziej zjednoczy prodemokratycznych wyborców. Wyeliminuje w przyszłości groźbę stworzenia dziwnej partii „Razem” i wątpliwą działalność polityczną innych byłych kandydatów na prezydenta. Tym samym Cichanouska zabezpieczy swoją polityczną przyszłość. Może stać się prawdziwą przywódczynią narodu i prezydentem w następnych wyborach.
Białoruś jest w stanie upadłości politycznej, przebiła dno. Nie ma już sojuszników poza Rosją. Chiny nie grają w takie gierki.
Łukaszenka podczas wizyty w areszcie KGB wykonał „mocny ruch”. Ale jeśli Swiatłana wróci do swojego narodu, to nie będzie nic mocniejszego od takiego gestu. Jej powrót to jedyny sposób na pokonanie kolejnej przeszkody na drodze ku zwycięstwu narodowej rewolucji. Nie odbędzie się to natychmiast, tu i teraz. Natomiast zniweczy próby Łukaszenki grania „reformą konstytucyjną” i niekonstytucyjnym zgromadzeniem narodowym.
A wtedy w maju i my zaśpiewamy „Odę do radości”. Cóż to może być za wiosna!
Zdjęcie: AP Photo/Sergei Grits