Białoruska propaganda już dawno została osiodłana przez prokremlowskie etykiety

„Zmahary” [„Bojownicy” – słowo zapożyczone z białoruskiego – występując w tekście rosyjskim, i to propagandowym, nabiera innego znaczenia: zamiast „bojownik” można by je przetłumaczyć jako „bojówkarz”] szybko przekształcili się w białoruski odpowiednik „banderowców” z antyukraińskiej propagandy historycznej.

Białoruska propaganda państwowa przeszła ogromne zmiany po wyborach prezydenckich i we wrześniu stała się częścią propagandy prokremlowskiej. W tym czasie wszystkie główne narracje propagandowe zostały w pełni ukształtowane i zsynchronizowane zarówno na białoruskich, jak i rosyjskich kanałach telewizyjnych.

Do niedawna brakowało pojemnego odpowiednika „banderowców” z antyukraińskiego modelu propagandy – specyficznego i szerokiego pojęcia, w które można by włożyć obraźliwe konotacje i określić nim szerokie kręgi i grupy, negatywnie nazywane i odrzucane.

Odbicie piłeczki przez Łukaszenkę: od przeciwników i „świadomych” do „zmaharów” („bojowników”)

W minionych tygodniach takim analogicznym słowem do „banderowiec” z historii Białorusi stał się „zmahar” („bojownik”), czasami używany w liczbie mnogiej – „zmahary”.

Do września funkcjonował na niepopularnych prokremlowskich stronach i w nieprzyjaznych grupach w mediach społecznościowych, ale na ekranach telewizorów nie gościł lub pojawiał się tam niezwykle rzadko. Alaksandr Łukaszenka przeciwko swoim przeciwnikom wolał używać słowa „świadomi”, ale go nie nadużywał.

Ostatnio sytuacja diametralnie się zmieniła. Korespondenci i komentatorzy białoruskich państwowych kanałów telewizyjnych zaczęli regularnie żonglować słowem „zmahary”. W czasie jednej z ostatnich audycji na kanale telewizyjnym „Białoruś 1” użyto go aż pięć razy.

Carte blanche na jego powszechne stosowanie najwyraźniej osobiście dał Łukaszenka, który sam zaczął się nim posługiwać. 6 października na spotkaniu w sprawie obróbki drewna powiedział o bezrozumnych „zmaharach”, połączonych ze „świadomymi”.

Bardzo często w czasie wyborów zwracałem uwagę na to, gdy nasi „zmahary” i „świadomi” krzyczeli: „wprowadź reformy!” Tak, reformy, trzeba się rozwijać, ale najważniejsze jest zwiększenie produkcji opartej na zasobach leśnych.

Mówiąc o wydarzeniach w Kirgistanie, powiedział również:

Mają taką sytuację, jak ta z połowy lat 90., czyli 1993-1995 na Białorusi. Tego samego domagali się nasi wczorajsi przeciwnicy a „dzisiejsi zmahary”. „Przywróćmy Konstytucję z 1994 roku!” A wynik tego – tam już jest trzeci zamach stanu.

Tak więc, zdaniem białoruskiego autokraty, wczorajsi przeciwnicy nagle zamienili się w „zmaharów”; propaganda państwowa natychmiast zauważyła tę przemianę.

Kim są „zmahary”?

Prokremlowskie strony internetowe i użytkownicy mediów społecznościowych zazwyczaj używają etykiety „zmahar” w kilku innych kontekstach. W wąskim znaczeniu – w stosunku do przedstawicieli opozycji demokratycznej, działaczy na rzecz praw człowieka, działaczy kulturalnych. W szerokim znaczeniu natomiast dotyczy ona wszystkich osób o probiałoruskich poglądach.

Przy czym „probiałoruskość” dla prokremlowskich mediów nie musi oznaczać poparcia dla herbu Pogoni i biało-czerwono-białej flagi jako historycznych symboli białoruskich czy używania języka białoruskiego w życiu codziennym. Niekiedy określenie „zmahar” jest używane wobec grup ludzi, którzy w stopniu niewystarczającym, wedle opinii tych mediów, wspierali pogłębiającą się integrację z Rosją.

Od marginalnych stron internetowych do prime-time telewizji krajowej

Białoruskie kanały telewizji państwowej obecnie nazywają „zmaharami” nie tylko ludzi, którzy są związani z jakimikolwiek strukturami politycznymi lub organizacjami publicznymi, ale także wszystkich protestujących Białorusinów. Ogólnie rzecz biorąc, mówi się o wszystkich tych, którzy nie zgadzają się z polityką Łukaszenki, czyli o większości obywateli tego kraju.

Uliczni „zmahary” osiągnęli zdecydowanie wszystko; bezpieczne życie w mieście „zmahary” zniszczyli w ciągu zaledwie 24 godzin –  w taki sposób o destrukcyjnej roli „zmaharów” w białoruskich protestach i działaniach nieposłuszeństwa obywatelskiego donoszą w państwowych kanałach telewizyjnych.

Kolumna patriotyczna zmierza w kierunku Placu Zwycięstwa, ale tam już próbują ją zatrzymać tak zwani „zmahary” – takie zdanie padło w audycji w raporcie Grigorija Azarenoka z kanału telewizyjnego STV. Jego kolega Jewgienij Pustov z dumą nazywa siebie w STV „eksperymentatorem zajmującym się zmaharami”.

Metody dyskredytowania „zmaharów”: głupi, przestępcy, terroryści

Państwowe media wykorzystują arsenał metod propagandowych, aby oczerniać „zmaharów”, przypisując im najniższe uczucia i uwłaczające cechy. Wszystko to odbywa się albo bez żadnych dowodów, albo za pomocą manipulacji, a przynajmniej przy użyciu bezzasadnych uogólnień.

Ogólnie rzecz biorąc, wystarczy poszukać negatywnego szczegółu w biografii kilku osób, które miały coś wspólnego z protestami (jeżeli w ogóle miały) i rozciągnąć go na wszystkich protestujących „zmaharów” bez wyjątku.

  • Przypisywanie niewydolności umysłowej i negatywnych cech, uogólnienie.

„Kompletne oderwanie od rzeczywistości naszych „zmaharów” polega na tym, że naprawdę wierzą w to, co piszą w kanałach Telegramu. Na poważnie wzięli ultimatum „Swiety litewskiej” [Swiatłany Cichanouskiej] – powiedziano w STV TV.

A to fragment narracji kanału TV Białoruś 1: A lato biało-czerwonych minęło, nadeszła jesień, intelektualne niezagospodarowanie zauważalnie spadło. Głowy są chore od fałszywych wiadomości, na Instagramie trendy się zmieniły. Trudno być „zmaharem”.

Mówi się tam również, że cała „filozofia” „zmaharów” polega na lekceważącym stosunku do innych ludzi i w związku z tym o nich samych wypowiada się tak: „Jeśli tak się stanie, że zdobędą władzę, wtedy zobaczymy, czym są prawdziwy terror, krew i dyktatura”.

  • Bezpodstawne przypisywane działań ekstremistycznych i terrorystycznych, uogólnienie.

W nawiązaniu do opowieści o „wkładzie tzw. «zmaharów» w walkę” w postaci rzekomych prób wykolejenia pociągu, prezenter kanału telewizyjnego Białoruś 1 stwierdził: Aby utrzymać się na powierzchni narracji informacyjnej, aby o nich mówiono, wybrali ekstremizm i terror.

Kirgistan nam pomoże” – cynicznie nadają w zagranicznych kanałach uciekający przywódcy „zmaharstwa”. Mięso armatnie niedoszłego majdanu jest popychane do prawdziwych przestępstw! – czytamy w innej relacji kanału Białoruś 1 z aluzją do prób siłowego przejęcia władzy, a jednocześnie o przyczynach masowych protestów i propozycji sił opozycyjnych pokojowego dialogu nie mówi się ani słowa.

  • Przypisywanie cech kryminalnych „zmaharom” poprzez cytowanie historii osób, które rzekomo brały udział w protestach.

To opowieść o tym, jak zarabiają tzw. „zmahary”. Według ministerstwa spraw wewnętrznych, firma czterech facetów i dziewczyny lekkich obyczajów okradła cudzoziemca. Wszyscy są aktywnymi uczestnikami protestów” – powiedział przedstawiciel policji, który powoływał się na słowa zatrzymanej dziewczyny.

  • Nieuzasadnione przedstawianie podobieństw z grupami przestępczymi, zaliczenie do kategorii zdrajców narodu.

Nikołaj Karpienkow, szef jednego z departamentów białoruskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, powiedział w wywiadzie dla białoruskiego kanału telewizyjnego Białoruś 1: Żołnierze kolorowej rewolucji: „zmahary”. Nie ma już prawdziwych mężczyzn, takich, którzy kochają swoją ojczyznę. Tych ludzi, „zmaharów”, można jedynie porównać do zorganizowanych grup przestępczych, takich, jakie działały w latach 90.

  • Bezpodstawne porównania z kolaborantami, faszystami, nazistami.

Skompromitowani, żałośni i tacy godni politowania „zmahary” musieli uciec z podkulonymi ogonami. Pieśni „Dzień Zwycięstwa” „policaje” [pieśń z czasów II wojny światowej, a „policaj” to nazwa Białorusinów służących w niemieckiej pomocniczej policji – czasami zwanej „czarną”] spokojnie wysłuchać nie mogli – i słusznie, to nie oni byli zwycięzcami! – tak mówił o białoruskich emerytach, uczestnikach niedawnego protestu, Grigorij Azarenok i Jewgienij Pustow z kanału telewizyjnego STV.

Nie ma „zmaharów” i to wszystko!

Oczywiście, nikt nie chce zajmować się faszystowskimi zdrajcami, skompromitowanymi cynikami i tępymi terrorystami, jak propaganda określa „zmaharów”. W tym świetle komentarz radosnego uczestnika wyścigu samochodowego, zorganizowanego jako akcja poparcia dla Łukaszenki na kanale telewizyjnym ONT wygląda bardzo naturalnie:

Kiedy tu jesteśmy, zapominamy, że ci „zmahary” w ogóle istnieją! Są tu tak wspaniali ludzie, taka świetna atmosfera, że zapomina się o nich, bo ich tu po prostu nie ma! I to wszystko!

W ten sposób białoruskie media państwowe przyswoiły sobie etykietę „zmahar”, wcześniej używaną przez marginalne źródła propagandy prokremlowskiej, a teraz regularnie funkcjonującą w ramach słownika mowy nienawiści wobec szerokich grup ludności Białorusi, które są określane za pomocą tego pojęcia.

Tłumaczenie: Hubert Łaszkiewicz

Andrei Yeliseyeu, ISANS

Zdjęcie: Sergei Gapon/AFP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *